Rozmowa z Geri Benoit-Belnowski

O pomocy dla Haiti, polskich legionistach w Cazale i o tym, do czego się przydają wybiegi mody mówi Geri Benoit-Belnowski

Publikacja: 31.12.2010 04:03

Ambasador Republiki Haiti w Rzymie Geri Benoit-Belnowski podczas wizyty w Polsce, marzec 2010 r.

Ambasador Republiki Haiti w Rzymie Geri Benoit-Belnowski podczas wizyty w Polsce, marzec 2010 r.

Foto: PAP

Red

Właśnie mija rok od trzęsienia ziemi, które zniszczyło ogromną część Haiti. Pomimo dwóch konferencji międzynarodowych w sprawie pomocy dla Haiti, które odbyły się w marcu w Nowym Jorku i maju br. w Santo Domingo, gdzie poszczególne rządy zobowiązały się do wypłaty łącznie prawie 10 mld dolarów na odbudowę kraju – do dziś wypłacono je w niewielkim procencie.Dodatkowo większość inicjatyw związanych z odbudową kraju, finansowanych ze środków, które już dotarły na Haiti, spotyka się z lokalnymi barierami administracyjnymi i biurokratycznymi. Największy problem stanowią nieuregulowane kwestie własności nieruchomości. W kraju, gdzie od stycznia br. 1,5 mln ludzi koczuje w miasteczkach namiotowych, brak regulacji w tym zakresie powoduje kompletny paraliż, jeżeli chodzi o wyburzanie zawalonych po trzęsieniu ziemi budynków i wznoszenie nowych. Z drugiej stron, uchwalenie nowych przepisów o pozwoleniach na budowę spowodowało, że proces inwestycyjny znacząco się wydłużył.

Początkowy entuzjazm Haitańczyków związany z obiecaną pomocą finansową przerodził się w zniechęcenie, spotęgowane epidemią cholery, która pochłonęła już 2000 ofiar. Niezadowolenie Haitańczyków podsycają też niejasne wyniki wyborów prezydenckich zakwestionowane przez ONZ i USA.Brak środków oraz kłopoty administracyjno-prawne stoją na przeszkodzie wyjściu poza fazę doraźnej pomocy humanitarnej na rzecz Haiti i realizacji projektów rozwojowych. Z tymi problemami stykają się też dwie polskie organizacje niosące pomoc Haiti – Caritas Polska oraz Fundacja Polska – Haiti, którą ściśle wspomaga Geri Benoit. Poważnym opóźnieniom może ulec realizacja inicjatyw Fundacji Polska – Haiti, tj. rozbudowy szkoły oraz budowy placu zabaw, a także stworzenia centrów informatycznych w Fond des Blanc (29 listopada w Krakowie odbył się charytatywny koncert Kawalerów Maltańskich, z którego dochód przeznaczony był m.in. na sfinansowanie jednej z tych inwestycji).

23 listopada Fundacja Polska – Haiti wysłała do haitańskiej miejscowości Deschapelles położonej w rejonie Artibonite, gdzie wybuchła epidemia cholery, trzech polskich lekarzy, którzy przez dwa miesiące będą pracować w tamtejszym szpitalu.

Wspiera też haitańską inicjatywę Roku Bibliotek Podwórkowych, w ramach której wolontariusze udostępniają książki tysiącom dzieci koczujących w miasteczkach namiotowych.

Zdaniem Geri Benoit-Belnowski obecnie, rok po tragedii, właśnie odbudowa szkół oraz pomoc nauczycielom jest jedną z najpilniejszych potrzeb. Geri Belnowski zwraca uwagę, że szkoły na Haiti oprócz funkcji edukacyjnych są też schronieniem dla biedniejszych dzieci. Często się zdarza, że jedyny ciepły posiłek otrzymują one właśnie w szkole.

Fundacja Polska – Haiti

konto: MultiBank Bre Bank 30 1140 2017 0000 4502 1124 3815

[b]Rz: Od przyjazdu Belnowskiego na Haiti w 1803 r. zaczyna się historia pani rodziny.[/b]

Geri Benoit-Belnowski: Belnowski to nazwisko panieńskie mojej matki. Przetrwało w naszej rodzinie w wersji francuskiej – Belneau. Tak było łatwiej je wymawiać. Do tej pory nie udało mi się znaleźć na Haiti żadnych dokumentów czy chociaż szczątków informacji na temat Belnowskiego. Szukam jego śladów w Warszawie.

[b]

Mieszkańcy Cazale i innych wiosek, w których osiedlili się polscy legioniści, pomimo że mają jaśniejszy kolor skóry niż pozostali mieszkańcy Haiti, nie mówią po polsku i od 200 lat nie mają w zasadzie żadnej styczności z Polską. A jednak wydaje się, że polska tradycja do dziś, zwłaszcza w Cazale, jest silna.[/b]

Nasza kultura w dużej mierze opiera się na ustnych przekazach. Polskie dziedzictwo wciąż żyje w opowieściach przekazywanych z pokolenia na pokolenie.

[b]Jako pierwsza mieszkanka Cazale zaczęła też pani spisywać ślady polskiej tradycji w pracy dla Trinity College.[/b]

Nikt do tej pory tego nie robił, więc poczułam, że to mój obowiązek. Pomyślałam, że trzeba zachować choć ustne przekazy i inne ulotne, nieliczne ślady, które jeszcze zostały.

[b]Jak ten taniec…[/b]

Tak, taniec kokoda. To taniec bardzo typowy dla tych miejscowości, w których mieszkali polscy legioniści. Niestety, większość osób, które umieją tańczyć kokoda, jest już w podeszłym wieku. Dziesięć lat temu z mojej inicjatywy wprowadzono do szkoły w Cazale obowiązkową naukę kokoda. Mamy nadzieję, że w ten sposób uda nam się go zachować i nauczyć go nasze dzieci. Oprócz tańca są jeszcze skrzypce.

[b]Skrzypce na Haiti kojarzą się z Polską?[/b]

Tylko w „polskich” miejscowościach ludność nauczyła się grać na skrzypcach. Ponieważ ta umiejętność jest bardzo nietypowa dla całego Haiti, uznaliśmy, że skrzypce musiały tu przybyć razem z Polakami.

[b]A inni Haitańczycy? Jak was postrzegają?[/b]

Często, oceniając nasz sposób życia, mówili, że zachowujemy się jak Polacy. Po masakrze z 1969 r., w której zamordowano 25 mieszkańców Cazale – przeciwników reżimu, pisano, że mieszkańcy Cazale rozpoczęli rebelię dlatego, że tego można się spodziewać po Polakach i ich potrzebie walki o prawdę i wolność. Przypominano wtedy walkę Polaków o niepodległość w XIX w., kiedy Polski nie było na mapie Europy.

[b]W Cazale z 1969 r. zginęli też niektórzy pani krewni. Część pani rodziny uczestniczyła wtedy w walkach przeciwko reżimowym oddziałom milicji Tonton Macoutes.[/b]

Dokładnie pamiętam, gdzie się znajdowałam tamtego dnia. Miałam sześć lat. Tonton Macoutes zabrali moją kuzynkę do więzienia, bo nie mogli znaleźć jej ojca (Jérémie Eliazera, członka prefektury w Cazale – red.). Pamiętam, że ktoś mocno zapukał do drzwi i zaczęliśmy się bać, że nas też zabiorą. Mojego ojca nie było wtedy w domu. Wyjechał z Haiti. Mama powiedziała nam później, że był na liście osób, które miały zginąć.

[b]To wydarzenie na zawsze zmieniło życie pani rodziny.[/b]

Kiedy wiele lat później ja i mój brat zaczęliśmy aktywnie uczestniczyć w życiu publicznym – mój brat jest posłem do parlamentu – moja mama była przerażona. Walka o godność i prawa człowieka na Haiti oznacza, że możesz zginąć. Do dziś, jeżeli nie zadzwonimy do niej w wyznaczonym terminie, myśli, że coś złego się z nami stało. Ale to jedyne życie, jakie znamy. Tak byliśmy wychowani – jeżeli ktoś przychodzi zabrać twoje prawa, twoją przyzwoitość, trzeba wstać i walczyć o to, w co się wierzy.

[b]Po wyjeździe z Cazale studiowała pani we Francji, a później w Nowym Jorku w Fashion Institute of Technology. Kolekcja pani pokazywana była wówczas na wybiegach w USA i w Fashion TV.[/b]

Widziała ją pani?

[b]Tak, widziałam kolekcję Jesień 2001 inspirowaną motywami etnicznymi.[/b]

Nie chciałam zostać projektantem mody, chociaż bardzo mnie to w pewnym momencie pociągało. W Fashion Institute of Technology studiowałam na wydziale marketingu. Zainspirowana atmosferą tego miejsca pomyślałam, że chciałabym zaprojektować własną kolekcję. Choć nie jestem zawodowym projektantem mody, pragnęłam pokazać, co mogą zrobić w świecie mody Haitanki. Wydawało mi się, że wzmianki w mediach na ten temat mogą zwrócić uwagę na potencjał Haiti, być może też jako miejsca do inwestycji w przemysł odzieżowy.

[b]I kolekcja została bardzo dobrze przyjęta.[/b]

Tak. W tym czasie, razem z pięćdziesięcioma Haitankami, które uszyły ubrania do kolekcji, śledziłam codziennie Fashion TV. Te kobiety pochodziły z bardzo biednych rodzin, ale na tym właśnie polegał mój pomysł. Chciałam je wyszkolić, żeby później samodzielnie mogły robić podobne rzeczy. Za każdym razem, gdy widziały kolekcję w telewizji, były bardzo dumne. Mówiły, że nie są gorsze niż inni, których kolekcje też się tam pojawiają. Dzięki temu projektowi stworzyliśmy kilka nowych miejsc pracy na Haiti. Ale inwestycje w przemysł odzieżowy nie przyszły. Chociaż nadal do tego namawiam, teraz już we Włoszech.

[b]Powiedziała pani kiedyś, że sztuka może zmienić obraz Haiti.[/b]

André Malraux twierdził, że jesteśmy najbardziej twórczym narodem na świecie…

[b]Bo wasze życie poświęciliście walce o przetrwanie.[/b]

Tak. I tę walkę przelaliśmy w sposób, w jaki malujemy nasze domy i obrazy, jaki się ubieramy. Sztuka przywraca nam godność. Nawet naszą biedę można wtedy zobaczyć inaczej.

[b]Po ostatnim trzęsieniu ziemi potrzeba tworzenia wróciła z jeszcze większą siłą. [/b]

Tak się dzieje za każdym razem, kiedy przychodzi ból i smutek. Trzęsienie zniszczyło domy, w których były warsztaty, pracownie, małe galerie. Wielu ludzi z braku środków maluje na murach domów. Malują, by powiedzieć, że istnieją i by opowiedzieć, co czują. Widziałam, chyba na CNN, historię mężczyzny, który malował nocą. Kiedy ludzie rano wychodzili z domów, widzieli jego nowy obraz na murze. Chodzili po mieście, żeby szukać ścian z jego obrazami. To niesamowite. Jesteś głodny, ale szukasz przesłania, które ktoś zostawił na murze.

[b]Okres, gdy była pani pierwszą damą Haiti, przypadał na spokojniejszy czas w historii tego kraju.[/b]

To był dobry moment dla Haiti. Również huragany nie dawały nam się tak bardzo we znaki. Można więc było zająć się odbudową kraju, nauczyć ludzi demokracji i tego, jak korzystać z konstytucji, by rozumieli, że demokracja to jedyna droga, którą może i powinno kroczyć Haiti.

[b]Po ślubie z prezydentem Haiti René Prévalem, dzięki społecznej aktywności, stała się pani jedną z najbardziej znanych kobiet na Karaibach. Trudno było zostać pierwszą damą Haiti?[/b]

Jak na warunki haitańskie wyszłam za mąż stosunkowo późno. Miałam wtedy trzydzieści cztery lata. Mówiąc szczerze, nie wiedziałam, że ślub z René może mieć takie implikacje. Zapomniałam wtedy pomyśleć o tym, że już nigdy moje życie nie będzie takie samo, bo wychodząc za René, stanę się osobą publiczną.

[b]Jako pierwsza dama mówiła pani o łamaniu praw dzieci, zmuszaniu ich do niewolniczej pracy, o gwałtach, AIDS i przestępstwach seksualnych.[/b]

Jak prawie każda osoba pochodząca z Cazale miałam w sobie serce społecznika, więc gdzie mogłam, walczyłam o poprawę sytuacji haitańskich kobiet i dzieci. Byłam jednak bardziej ambasadorem niż pierwszą damą i chyba w tej roli lepiej się czułam.

[b]Historia pokazuje, że Haiti nie najlepiej obchodziło się ze swoimi pierwszymi damami.[/b]

W Haiti nie było tradycji pierwszych dam. Pierwsze damy po zakończonej prezydenturze ich mężów musiały uchodzić z kraju. Jestem chyba jedyną pierwszą damą, która nadal jest na Haiti mile widziana. Dzięki Bogu!

[b]Po Afryce subsaharyjskiej Karaiby to region najbardziej dotknięty zachorowalnością na AIDS. Statystyki pokazują, że na Haiti odsetek zachorowań jest bardzo wysoki, a 150 tysięcy haitańskich dzieci straciło jedno lub dwoje rodziców z powodu AIDS. Mówi się, że trzęsienie ziemi mogło tę sytuację jedynie pogorszyć.[/b]

Niestety, przemoc seksualna, która nierozerwalnie wiąże się z rozprzestrzenianiem AIDS, wciąż istnieje. Szczególnie w obecnej sytuacji, kiedy setki tysięcy ludzi wciąż żyją w ogromnych miasteczkach namiotowych, ilość gwałtów jest duża. Na prowizorycznych ulicach nie ma oświetlenia. Najczęściej wykorzystywani są najsłabsi – czyli kobiety i dzieci, zwłaszcza młode dziewczyny.

[b]A wojsko, policja?[/b]

Urzędy i policja nie działają sprawnie. Nie ma komu zgłaszać takich przypadków. Dlatego nie wierzę, że szybko nastąpi poprawa. Z tym przestępstwem jest tak samo jak wszędzie indziej na świecie. Ofiary często nie chcą o tym mówić.

[b]Trzęsienie ziemi nie dokonało wielkich zniszczeń w Cazale.[/b]

Cazale zostało silnie zniszczone wcześniej, w 2008 r., przez huragan i powodzie. Opracowaliśmy wtedy plany odbudowy, gdy w styczniu przyszło trzęsienie ziemi. Takie jest życie na Haiti. Musimy od nowa wymyślić przyszłość Cazale. To wielkie zadanie. Irygacja, budowa tamy, żeby uchronić Cazale przed ciągłymi powodziami. Wiem teraz, że częścią przesłania tragedii, którą było styczniowe trzęsienie ziemi, jest to, by robić rzeczy do końca, raz a dobrze.

[ramka]Pani ambasador

Geri Benoit-Belnowski – była pierwsza dama Haiti, Polka z pochodzenia, obecnie ambasador Republiki Haiti w Rzymie.Aktywność zawodową poświęciła walce o godność kobiet i dzieci na Haiti, szczególnie o prawa kobiet i dzieci dotkniętych AIDS. W 1997 r. po ślubie z prezydentem René Prévalem dzięki działalności w organizacjach międzynarodowych stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych kobiet na Karaibach. Dzieciństwo spędziła w Cazale, małej miejscowości na Haiti. Jest potomkinią polskiego legionisty, jednego z 240 żołnierzy Legionów Dąbrowskiego, którzy w 1804 r. zdecydowali się pozostać na Haiti. Warszawę odwiedza, by wspomagać działania Fundacji Polska – Haiti powstałej po trzęsieniu ziemi (miało miejsce 12 stycznia mijającego roku). [/ramka]

Właśnie mija rok od trzęsienia ziemi, które zniszczyło ogromną część Haiti. Pomimo dwóch konferencji międzynarodowych w sprawie pomocy dla Haiti, które odbyły się w marcu w Nowym Jorku i maju br. w Santo Domingo, gdzie poszczególne rządy zobowiązały się do wypłaty łącznie prawie 10 mld dolarów na odbudowę kraju – do dziś wypłacono je w niewielkim procencie.Dodatkowo większość inicjatyw związanych z odbudową kraju, finansowanych ze środków, które już dotarły na Haiti, spotyka się z lokalnymi barierami administracyjnymi i biurokratycznymi. Największy problem stanowią nieuregulowane kwestie własności nieruchomości. W kraju, gdzie od stycznia br. 1,5 mln ludzi koczuje w miasteczkach namiotowych, brak regulacji w tym zakresie powoduje kompletny paraliż, jeżeli chodzi o wyburzanie zawalonych po trzęsieniu ziemi budynków i wznoszenie nowych. Z drugiej stron, uchwalenie nowych przepisów o pozwoleniach na budowę spowodowało, że proces inwestycyjny znacząco się wydłużył.

Pozostało 92% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy