Czy to przypadek, że graficzny motyw Prady – pejzaż z domem, ogrodem i lasem z kolekcji 2007 roku – trafił także (po drobnej modyfikacji) na spódnice w Zarze? Jak to się stało, że w kolekcji 2009 roku znalazła się sukienka do złudzenia podobna do tej, którą wcześniej pokazała na wybiegu Stella McCartney? Tak samo było z płaszczami Burberry z kolekcji Prorsum z ubiegłego sezonu z charakterystycznymi marszczeniami na ramionach. Internauci wykryli, że Zara na swoich
T-shirtach skopiowała graffiti wykonane na ulicach Rzymu przez znanego artystę tej sztuki. Fani Alexandra McQueena mogli kupić koszulkę Zary z trupią czaszką za 99 złotych, a nie za 175 euro, bo tyle kosztuje pierwowzór. Na usprawiedliwienie można powiedzieć, że w latach 2009 i 2010 nie było firmy, która nie wykorzystałaby czaszki na butach, ubraniach, dodatkach. A motyw ten wymyślił właśnie McQueen.
Niektórzy bronią procederu kopiowania. Twierdzą, że dzięki niemu masowy klient może skorzystać z haute couture, która inaczej nie byłaby dla niego dostępna. Zara posługuje się kopiowaniem wyjątkowo umiejętnie. Stosuje techniki partyzanckie – działa w rozproszeniu, szybko potem znika, zacierając ślady.
Dlatego Zara nie reklamuje się. Ortega podkreśla, że tak znana marka nie wymaga promocji, ale powód jest bardziej prozaiczny. Pokazanie na zdjęciach ubrań podobnych do kolekcji z wybiegów mogłoby spowodować błyskawiczny odzew i choćby sprawy sądowe. Teraz wszyscy udają, że nic się nie dzieje.
– Kopiowanie jest oczywiste, ale robią to inteligentnie. Ich klienci nie chodzą do naszych sklepów, i na odwrót, więc na razie układ się sprawdza – mówi przedstawiciel jednej z marek luksusowych.
– Nie kopiujemy, lecz adaptujemy główne pomysły – ripostował kiedyś, odpowiadając na zarzuty Antonio Guerrero, jeden z doradców koncernu.
– To dziś najbardziej innowacyjny i zarazem niszczycielski detalista odzieżowy. To Zara będzie dyktować warunki sprzedaży ubrań na świecie – mówił kilka lat temu Daniel Pitin, dyrektor działu mody Luis Vuitton.
[srodtytul]Spokojne życie[/srodtytul]
Amancio Ortega niezbyt przejmuje się głosami krytyki i spokojnie żyje z drugą żoną Florą Pérez Marcote w luksusowym domu w centrum La Coruni. W tym mieście zaczął budować firmę, otworzył pierwszy sklep Zary.
Ma trójkę dzieci, które chroni przed mediami.
Codziennie po śniadaniu w klubie dla starszych panów idzie do firmy, gdzie pracuje przy nowych kolekcjach, choć podobno jego głos nie zawsze jest decydujący. Potrafi przyznać się do błędów. Nigdy nie miał własnego gabinetu, obiady jadał z pracownikami w kantynie. Pracowników obowiązuje dyskrecja, mają zakaz udzielania informacji o tym, co dzieje się w firmie.
Od 2001 r. ma fundację wspierającą projekty w zakresie kultury, edukacji i nauki. O tym także nie chce mówić.
[ramka][srodtytul]Najcenniejsze odzieżowe marki[/srodtytul]
Zara systematycznie pnie się w tym zestawieniu i zajmuje już piątą pozycję. Pokonała wielu znacznie bardziej luksusowych rywali, ale nadal ma sporo do zrobienia.
Według zestawienia Best Global Brands 2010 firmy Interbrand zdecydowanym liderem pod względem wartości marki w segmencie odzieżowym jest Louis Vuitton. Wyceniany jest na 21,9 mld dol., wśród 100 najcenniejszych marek świata zajmuje 26. pozycję. Drugie miejsce zajmuje szwedzki H&M, którego marka wyceniana jest na 16,1 mld dol. Inditex wygrywa z H&M liczbą sklepów i poziomem obrotów. Kolejna jest marka Nike wyceniana na 13,7 mld dol., potem Gucci warte 8,3 mld dol.
Zara jest piąta z wyceną marki na 7,5 mld dol., wśród 100 najcenniejszych marek świata zajmuje 48. pozycję. Wygrywa z takimi tuzami, jak Adidas, Hermes, Armani, Burberry.
Marka GAP, czyli rywal na globalnym rynku odzieżowym, wyceniana jest na 4 mld dol., co daje jej 84. pozycję wśród 100 firm. Pozostałe marki grupy Inditex w rankingu nie zostały uwzględnione. —pm[/ramka]
współpraca Joanna Bojańczyk