Dwie spadkowe sesje z rządu rozbudziły apetyty inwestorów giełdowych na odbicie. Jeszcze rano wydawało się, że taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny. Notowania w Europie rozpoczęły się od dynamicznych zwyżek. GPW wyróżniała się jednak na tym tle wyjątkowo negatywnie. Brakowało kupujących i indeksy zaczęły dzień na poziomach zbliżonych do wtorkowych zamknięć. Szybko jednak spadły pod kreskę i pozostają pod nią aż do chwili obecnej (godz. 13.15). WIG 20 zniżkuje obecnie 0,36 proc. i jest na poziomie 2738 pkt. WIG traci 0,02 proc. (47430 pkt.). Obroty powoli zbliżają się do 0,5 mld zł. Są zatem niższe niż we wtorek.
Na minusie znalazły się również pozostałe giełdy z naszego kontynentu. Obecnie DAX spada 0,15 proc. CAC 40 o 0,45 proc. a FTSE o 0,22 proc. Pesymistyczne nastroje wynikają m.in. z powracających obaw o kryzys fiskalny w Portugalii. Agencja Moody's, po raz kolejny obniżyła rating tego kraju. Do kupowania akcji nie zachęcają też doniesienia z Bahrajnu, który to kraj jako kolejny stał się ogniskiem rozruchów społeczno-politycznych. Arabskie państwo jest ważnym producentem ropy naftowej, która w środę, po pięciu dniach spadków, znowu zaczęła drożeć.
Druga część sesji może upływać pod dyktando sprzedających. Kontrakty na główne indeksy giełdy nowojorskiej, które rano pięły się w górę, są już na minusach. Sytuację mogą zmienić publikowane w najbliższych godzinach dane makro z gospodarki amerykańskiej. Jeśli odczyty będą neutralne lub gorsze od oczekiwanych sesja na GPW może zakończyć się na czerwono. Nie można jednak wykluczyć, że będą lepsze od prognoz co zmieni sytuację na parkietach światowych, w tym w Warszawie.
Na rynku walutowym, po porannym optymizmie również nie pozostał ślad. Euro ponownie kosztuje 4,05 zł. Za dolara trzeba płacić 2,9 zł.