Po tym jak we wtorek indeks WIG20 niebezpiecznie zbliżył się do poziomu 2800 pkt., dziś mieliśmy drugi dzień odreagowania. Jednak chętnych do większych zakupów wciąż nie widać. Posiadacze akcji raczej skupiają się na utrzymaniu wskaźnika powyżej tego poziomu. Na razie się udaje, choć nastroje na giełdzie nie są najlepsze, co pokazała nieudana oferta akcji BGŻ. Również fatalny debiut spółki PBO Anioła w środę może sugerować, że coś niedobrego wisi w powietrzu.
Od rana ceny akcji na warszawskiej giełdzie naśladowały ruchy rynków zachodnich. W pierwszej fazie sesji zwyżki głównych indeksów nie przekraczały 1 proc., a inwestorzy wyraźnie czekali na informacje makroekonomiczne z USA.
Jako pierwsze poznali dane dotyczące rynku pracy. Okazały się lepsze od oczekiwanych. W ubiegłym tygodniu liczba nowozarejestrowanych bezrobotnych spadła do 409 tys. (prognozowano spadek do 420 tys.). W odpowiedzi zwyżki na giełdach się nasiliły.
O 16 poznaliśmy kolejną porcję informacji tym razem gorszą niż prognozowano. Sprzedaż domów na rynku wtórnym w USA spadła o -0,2 proc. (oczekiwano wzrostu o 2 proc.). Również oczekiwania dotyczące aktywności gospodarczej rozminęły się z rzeczywistością. W maju wskaźnik spadł do 18,5 pkt., podczas gdy oczekiwano wzrostu do 20 pkt. Zapał inwestorów nieco osłabł, ale europejskie giełdy kończyły dzień na plusie.
Do ostatnich minut wydawało się, że tak samo będzie w Warszawie. Jednak w samej końcówce notowań zlecenia sprzedaży na akcje największych firm z indeksu (PKN Orlen, TPSA) sprawiły, że indeks zakończył dzień pod kreską (0,1 proc), choć w ciągu dnia urósł o przeszło 1 proc.