Notowania na GPW rozpoczęły się od przeceny sięgającej 1 proc. w przypadku indeksu blue chipów i niecałe 0,5 proc. w przypadku małych i średnich spółek. Przez pierwsze godziny handlu WIG20 oscylował wokół pułapu 2850 punktów, czyli okolic ubiegłotygodniowego minimum i jednocześnie krótkoterminowego wsparcia technicznego.
Około południa obrót na szerokim rynku wynosił niecałe 0,2 mld zł, czyli aktywność inwestorów była na wakacyjnym poziomie. W drugiej połowie sesji główny indeks cenowy dryfował w okolicy sesyjnego minimum, aż do końcówki, kiedy to WIG20 wybił się dołem z całodziennej konsolidacji do minimum sesyjnego i jednocześnie zamknięcia na poziomie 2828 punktów.
Poniedziałkowe kalendarium makroekonomiczne było bardzo ubogie, dlatego kupującym brakowało argumentów w postaci optymistycznych odczytów gospodarczych. Nie zabrakło za to powodów do spadków - słabnący względem euro i franka szwajcarskiego złoty, spadająca ropa naftowa, słabe nastroje zagranicznych inwestorów na skutek niepewności kolejnego pakietu ratunkowego dla Grecji.
Do najsłabszych spółek zaliczały się TPSA – spadek o 3,7 proc. i Kernel – spadek o 3 proc. Sytuację WIG20 ratowały akcje Taurona – wzrost o 0,2 proc. i Bogdanki – wzrost o 0,1 proc. Obrót na szerokim rynku sięgnął 0,8 mld zł, z czego około 79 proc. przypadło na największe spółki. Wśród najchętniej handlowanych walorów znalazły się KGHM z obrotem 173 mln zł i PEKAO z obrotem 116 mln zł.
Inwestorzy poznali bilans obrotów bieżących eurolandu wyrównany sezonowo za kwiecień, który wyniósł -5,1 mld euro, ostatnio sięgnął -4,7 mld euro, a po rewizji wyniósł 3,0 mld euro. Opublikowane zostały także koszty pracy w eurolandzie za I kw. 2011 r., które wzrosły o 2,6 proc. rok do roku przy prognozie wzrostu o 1,9 proc. i ostatnim wzroście po rewizji 1,5 proc. Wzrost kosztów pracy przyspieszył od IV kw. 2010 r. w reakcji na wzrost inflacji i zakończenie kryzysu finansowego.