Szybki wzrost gospodarczy będzie szansą dla Grecji

Znowu odsunięto problem w czasie, tylko rynki szybko się uczą i może się okazać, że do kolejnej odsłony kryzysu dojdzie szybciej niż w ciągu roku

Publikacja: 25.07.2011 02:18

Unijne decyzje dotyczące zatrzymania sekwencji zdarzeń wywołujących „wstrząsy i trwogę" pozwolą na uniknięcie scenariusza po upadku Lehman Brothers. Skala pomocy dla Grecji oraz wielkość zaangażowanych środków są znacznie powyżej oczekiwań rynków, co powinno skutecznie ograniczyć lub nawet całkowicie wyeliminować rozprzestrzenianie się kryzysu.

Takie komentarze można było przeczytać w światowej prasie po decyzji liderów strefy euro w sprawie ... stworzenia Europejskiego Funduszu Stabilności dysponującego środkami w wysokości 750 mld euro, w maju

2010 roku. Od tamtej pory minął rok, kryzys rozprzestrzenił się na wszystkie kraje PIIGS i liderzy strefy euro stanęli przed koniecznością podejmowania kolejnych dramatycznych decyzji ogłoszonych kilka dni temu. Warto o tym pamiętać, gdy czyta się komentarze prasowe i wypowiedzi ekspertów z rynków finansowych, którzy często mają bardzo krótką pamięć.

Obecnie jesteśmy bogatsi o doświadczenia minionego roku i wiemy, że problemów krajów PIIGS i całej strefy euro nie da się zadrukować pieniędzmi, bo euroland nie ma tak dużych pieniędzy, a EBC nie może wydrukować zbyt dużo euro – tak jak to robi Fed – ponieważ to dolar, a nie euro jest globalną walutą rezerwową. Zastanówmy się zatem nad tym, jakie problemy strukturalne zostały rozwiązane na unijnym szczycie.

1. Czy Grecja odzyskała zdolność do spłacania swoich zobowiązań po przeprowadzonej redukcji długu publicznego? Odpowiedź jest negatywna. Po zrealizowaniu planowanej redukcji dług Grecji będzie wynosił 130 – 150 proc. PKB i będzie niemożliwy do spłacenia nawet przy relatywnie niskim koszcie obsługi zadłużenia Grecji, który będzie wynosił około 4,5 proc.

Szansą dla Grecji jest tylko szybki wzrost gospodarczy, co będzie trudne do uzyskania w warunkach cięć wydatków i podwyżek podatków. Co prawda, ogłoszono nowy plan Marshalla, który raczej powinien się nazywać „plan Merkel", dodatkowego wsparcia rozwoju Grecji z funduszy unijnych, ale nie widać, w jaki sposób można rozruszać grecką gospodarkę, tym bardziej że najnowsze dane wskazują na nadchodzące spowolnienie gospodarcze w całej Europie. Co więcej, dane pokazują, że banki unijne wycofują się z finansowania firm w Grecji i Portugalii, dodatkowo dusząc te gospodarki, więc plan Merkel może skutkować tylko zastąpieniem uciekających prywatnych środków, a nie będzie nowym impulsem rozwojowym. Zresztą ten punkt planu powinien szczególnie zainteresować polski rząd, bo to może oznaczać znacznie mniejsze pieniądze z funduszy unijnych dostępne dla nas, bo więcej pójdzie do Grecji, a potem być może i do innych krajów zagrożonych kryzysem. Zresztą ostrzegałem wielokrotnie przed takim właśnie scenariuszem.

2. Czy skutecznie ograniczono możliwość rozprzestrzeniania się kryzysu na inne kraje strefy euro? Nie, nie zrobiono tego, ponieważ środki finansowe, którymi dysponuje Europejski Fundusz Stabilności, są zbyt małe. Gdyby wczoraj ratowano Włochy zamiast Grecji, to w funduszu byłoby za mało pieniędzy. Zwiększenie funduszu do właściwych rozmiarów wymagałoby takiego przyrostu długu Niemiec w postaci nowych gwarancji, że Niemcy mogłyby same stracić rating AAA. Działania przypominają próbę zatrzymania jadącego walca za pomocą barykady z kilku krzeseł.

3. Czy stworzono podstawy prowadzące do fiskalnej solidarności strefy euro, czyli do sytuacji, w której rynki byłyby przekonane że kraje strefy solidarnie odpowiadają za długi każdego z członków eurogrupy? Nie, tak się nie stało, co więcej. gdyby podjęto taką próbę, wówczas parlamenty kilku krajów, w tym Niemiec, Finlandii i Słowacji, z pewnością zablokowałyby taki plan. Ciągle mamy zatem taką sytuację: mały kraj w kłopotach może liczyć na pomoc unijnych podatników, a duży kraj w kłopotach może liczyć tylko na szczęście i łaskawość rynków. Na szczęściu nie można budować polityki gospodarczej strefy euro, a rynki finansowe są bardziej bezlitosne niż najbardziej brutalne junty wojskowe.

Znowu odsunięto problem w czasie, tylko rynki finansowe szybko się uczą i może się okazać, że do kolejnej odsłony kryzysu w strefie euro dojdzie szybciej niż w ciągu roku. A każda kolejna  jest groźniejsza.    not. eg

Autor jest profesorem i rektorem Uczelni Vistula

Ekonomia
Brak wody bije w konkurencyjność
Ekonomia
Kraina spierzchniętych ust, kiedyś nazywana Europą
Ekonomia
AI w obszarze compliance to realna pomoc
Ekonomia
W biznesie nikt nie może iść sam
Ekonomia
Oszczędna jazda – techniki, o których warto pamiętać na co dzień