Towarzystwa funduszy inwestycyjnych (TFI) konsekwentnie przekonują, że fundusze inwestycyjne są narzędziem dla mało zaawansowanych inwestorów – m.in. dlatego, że zwalniają ich z obowiązku samodzielnego doboru akcji do portfela. Tłumaczą też, że nieprofesjonalny inwestor nie powinien na własną rękę odgadywać momentu wejścia do inwestycji. Giełdowe dołki są bardzo dobrze widoczne, gdy patrzy się na historyczne notowania. Znacznie trudniej jest przewidzieć z wyprzedzeniem, czy korzystniej jest dokonać wpłaty do funduszu już dziś, czy może poczekać tydzień na spadek cen. Tymczasem pokusa, by starać się odgadywać przyszłe trendy na giełdzie, jest niekiedy bardzo silna.
Przy jednorazowej wpłacie do funduszu dużej sumy zwykle pojawiają się emocje, a one potrafią zaburzyć racjonalną ocenę inwestycji. Natomiast cykliczne wpłaty mniejszych kwot powodują, że inwestorowi trudniej jest policzyć, jaki zysk lub stratę przyniosły wpłacone do funduszu pieniądze. To utrudnia ocenę, ale też wyłącza emocje. Dlatego towarzystwa proponują nieprofesjonalnym inwestorom, by dzielili wpłacane środki na kilka transz i kupowali za nie jednostki uczestnictwa w różnych terminach. Każda porcja zostanie wtedy kupiona po innej cenie. Inwestor rezygnuje w ten sposób z prób trafienia w najkorzystniejszy kurs, ale równocześnie chroni się przed ryzykiem, że całą inwestowaną kwotę zamieni na jednostki funduszu w najbardziej nieodpowiednim momencie.
Jeszcze bardziej rekomendowane są systematyczne inwestycje – gdy np. tego samego dnia miesiąca, tuż po otrzymaniu pensji, klient wpłaca do funduszu stałą kwotę i nie zastanawia się, czy cena jednostki jest akurat atrakcyjna. W dłuższej perspektywie kupowanie jednostek w taki sposób, po uśrednionej cenie, powinno dawać inwestorowi może nierekordowy, za to stabilny dochód.
Systematyczność nagrodzona wyższymi zyskami
Postanowiliśmy sprawdzić, jakie efekty można było osiągnąć dzięki systematycznemu oszczędzaniu w ciągu minionego roku, trzech lat i pięciu lat. Założyliśmy, że w dniu pierwszej sesji giełdowej w każdym miesiącu inwestor kupił jednostki funduszu akcyjnego o wartości 100 zł. Przyjęliśmy, że zmiana wartości takiej inwestycji odpowiada wzrostowi lub spadkowi indeksu giełdowego od dnia nabycia jednostek do sesji giełdowej z 31 sierpnia br. Jest to pewne uproszczenie, bo każdy fundusz akcyjny musi mieć też niewielką, bezpieczną część portfela. Dlatego w zestawieniach „Rz" sprawdzających skuteczność pracy zarządzających benchmark dla funduszy akcyjnych składa się w 90 proc. ze zmiany indeksu giełdowego, a w 10 proc. – z ceny pieniądza na rynku międzybankowym; jeśli giełda rośnie o 10 proc. rocznie, zaś koszt pieniądza to 5 proc., fundusz jest oceniany pozytywnie, jeśli zarobi 9,5 proc. (0,9 x10 proc. + 0,1 x 5 proc.).
Przy jednorazowej wpłacie do funduszu dużej sumy zwykle pojawiają się emocje, a one potrafią zaburzyć racjonalną ocenę inwestycji