Groźba padła na konferencji prasowej w Seulu, który był jednym z etapów podróży włoskiego premiera po Dalekim Wschodzie, podczas której zachęca biznesmenów i rządy do inwestowania we Włoszech. Mario Monti najwyraźniej stracił cierpliwość. Na projekt ustawy reformującej prawo, a przez to i rynek pracy, największa włoska centrala związkowa CGIL (ponad połowa jej członków to emeryci) zareagowała zapowiedzią dwudniowego strajku generalnego w maju. Partia Demokratyczna, największe ugrupowanie lewicy, domaga się daleko idących poprawek. Za dalszymi negocjacjami rządu ze związkami zawodowymi i partiami opowiedział się prezydent Giorgio Napolitano i włoscy biskupi.
Kością niezgody jest kwestia zwolnień z pracy. Od 1970 roku w przedsiębiorstwach zatrudniających powyżej 15 osób nie można zwolnić pracownika
z powodu trudnej sytuacji finansowej firmy ani z przyczyn ekonomicznych. Jeśli fabrykant kupi maszynę, która może zastąpić dziesięciu robotników, musi nadal ich zatrudniać. Takich gwarancji nie mają pracownicy najemni w żadnym kraju Unii Europejskiej. W efekcie małe firmy rezygnują z rozwijania się i zwiększenia liczby pracowników powyżej 15 osób lub zatrudniają ludzi na czarno. Co więcej, unikają zatrudniania na stałe nowych pracowników, których nie będą się mogły nigdy pozbyć. Proponują umowy śmieciowe, na kilka miesięcy.
Premier Monti postanowił znieść tzw. artykuł 18, umożliwiając przedsiębiorcom zwalnianie pracowników z uzasadnionych powodów w zamian za sowitą odprawę. Ma nadzieję, że w ten sposób ożywi zabetonowany rynek pracy (jedna trzecia młodych Włochów w wieku od 16. do 24. roku życia nie pracuje ani się nie uczy) i znajdującą się w recesji gospodarkę.
Artykuł 18 urósł do rangi ideologicznego symbolu w 2003 roku, kiedy chciał go znieść rząd Silvia Berlusconiego. Wówczas w obronie pracowniczych przywilejów wystąpiła cała włoska lewica i związki zawodowe. Gwałtowne demonstracje i strajki generalne zmusiły rząd do porzucenia tego pomysłu. Teraz nastroje są nieco łagodniejsze, ale plany Maria Montiego postawiły lewicę z Partią Demokratyczną na czele w sytuacji bez wyjścia.