– Wyjazd na urlop bez polisy podróżnej można porównać do chodzenia po zamarzniętym jeziorze. Wielu osobom udaje się przejść. Jeśli jednak dojdzie do wypadku, ma on zazwyczaj poważne konsekwencje. Zatem nie warto ryzykować – mówi Paweł Paluszyński, prezes Coris Varsovie, likwidatora szkód.
Niechęć Polaków do ubezpieczania się wynika z przeświadczenia, że polisa jest zbyt droga (tak twierdzi blisko 6 proc. badanych) lub że wystarczający zakres ochrony zapewnia Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego (5 proc. opinii), którą można uzyskać w NFZ. Tak wynika z badań przeprowadzonych przez TU Europa.
Tymczasem Europejska Karta (działająca głównie w krajach Unii Europejskiej) obejmuje tylko minimum świadczeń medycznych zagwarantowanych obywatelom danego kraju. A z zakresem tych świadczeń bywa różnie. Różne są też zasady odpłatności. Za leczenie ambulatoryjne przy zatruciu pokarmowym płaci się w Europie średnio 50 – 250 euro (200 – 1000 zł). Dzień pobytu w szpitalu może kosztować nawet 8 tys. zł.
Wykupując w towarzystwie ubezpieczeniowym polisę pokrywającą koszty leczenia w Europie, zapłacimy mniej więcej 5 zł za każdy dzień pobytu za granicą. W przypadku polisy działającej poza Europą jest to średnio 7 zł za dzień. Niewiele, jeżeli weźmiemy pod uwagę liczbę sytuacji, w których posiadanie ubezpieczenia może być pomocne.
Na wszelki wypadek
Tym, którzy z dużym wyprzedzeniem kupują wycieczki czy bilety lotnicze, korzystając z promocji first minute (niższa cena dzięki wcześniejszemu zakupowi), przyda się polisa działająca w razie rezygnacji z wyjazdu. Z danych Centrum Podróży eSKY.pl wynika, że na taką polisę decyduje się zaledwie 2 proc. osób kupujących bilet. Za granicą jest inaczej. Blisko 23 proc. klientów firmy Chartis Europe zgłasza się po wypłatę odszkodowania właśnie w związku z odwołaną podróżą.