Ostatni tydzień poświęciłem na próbach napisania felietonu dowodzącego, że Twitter nie jest wart 10 miliardów dolarów. Potem jednak zaskrzeczała rzeczywistość. Dowody uparcie wyłażą z każdego konta, zaprzeczając prawom logiki. Niestety, Twitter ma potencjał, by zostać największą maszynką do zarabiania pieniędzy w Internecie od czasów Google'a.
Wystarczy przeanalizować ostatnią Oskarową noc. Twitter był w niej równie wszechobecny jak czerwone dywany, reklamodawcy i aktorzy. Świat stanął na głowie. Wszechmocna telewizja została zredukowana do roli dodatku do portalu społecznościowego.
Kulturowa dominacja Twittera nie umyka uwadze inwestorów. Mówi się, że może to być największa oferta publiczna w 2013 roku. W minionym tygodniu ta istniejąca od siedmiu lat spółka sfinalizowała kilka prywatnych transakcji, które wyceniają ją na dziewięć, a być może nawet 10 miliardów dolarów.
To fakt warty zauważenia, ponieważ Twitter zarabia pieniądze dopiero od trzech lat, sprzedając „sponsorowane twitty", trafiające do ponad 200 milionów użytkowników serwisu.
Twitter nie jest wart 10 miliardów dolarów, jeżeli spojrzy się na jego obecne wyniki finansowe. To jednak nie ma znaczenia. Podstawowe pytanie brzmi, jak może się rozrosnąć i jak bardzo może być dochodowy.