Firma ta była do tej pory kojarzona z Zygmuntem Solorzem-Żakiem. Jest też potencjalnym nabywcą obligacji funduszu miliardera, Midasa, który dziś przedstawił warunki emisji dłużnych walorów.
- Kryteria przetargu muszą być obiektywne. Przyjęte kryterium wiarygodności finansowej (400 pkt) nie jest takim kryterium. Bankrut, który w latach 2009-2011 wydał na sieć 250 mln zł, jest dla UKE bardziej wiarygodny finansowo niż Stany Zjednoczone, Coca Cola i Bank of China razem wzięci. Prezes UKE decydując się na kryterium kwot wydanych na budowę sieci, wiedział „z imienia i nazwiska", który z podmiotów krajowych spełnia to kryterium, bo bardzo szczegółowe dane są mu dostarczane z urzędu i obrabiane w nowoczesnych systemach informatycznych (SIIS) - bombarduje Trzeciak.
- Pomimo zgłaszanych w czasie konsultacji uwag, urząd nie wprowadził do tej konstrukcji żadnej alternatywy dla wiarygodnych finansowo podmiotów z różnych powodów nie zaangażowanych wcześniej w budowę infrastruktury telekomunikacyjnej - wskazuje.
- UKE wyłączyło z ujemnej punktacji przetargu częstotliwości 2,1 GHz (tam duże zasoby częstotliwości mają T-Mobile, Orange i Play). Trudno zrozumieć czemu, bo w sensie biznesowym lepiej mieć 15 MHz w paśmie 2,1 GHz, niż 10 MHz w paśmie 1,8 GHz - ocenia Trzeciak.
Przedmiotem krytyki ze strony Sferii, jest też "nadmierny formalizm prezesa UKE".
- W naszej ocenie dla Prezesa UKE ważniejsze jest, kto przyłożył parafkę na stronie X niż pozyskanie dla państwa 100 mln zł z lepszej oferty. UKE np. stawia Emitelowi zarzut formalny, że „strona 94 jest odwrócona o 180 stopni w płaszczyźnie", ten sam urząd w dokumentacji przetargowej przyznaje punkty za (cytat:) „zainwestowanie 250 000 000 (słownie: pięćset milionów) złotych". Urząd więcej wymaga od innych niż od siebie, bo podchodząc symetrycznie powinien unieważnić ogłoszenie przetargu - uważa członek zarządu Sferii.