Dzisiaj rano złoty tracił do głównych walut. To już czwarty dzień jego osłabienia i kolejny gdy zachowuje się on gorzej niż wskazywałoby na to otoczenie rynkowe. Za dolara płacono 3,1904 zł a za euro 4,1583 zł. Europejska waluta była najdroższa od 8 kwietnia.
Marcin Kiepas, dyrektor działu analiz w Admiral Markets Polska, wyjaśnia, że być może słabość polskiej waluty należy łączyć z odpływem kapitałów zagranicznych z naszego regionu, głównie z giełd. - W tym tygodniu relatywnie słabo zachowuje się nie tylko złoty, ale też warszawska giełda, węgierski forint i giełda w Budapeszcie - zaznacza Kiepas.
Innym wytłumaczeniem słabości złotego mogą być rosnące oczekiwania na majową obniżkę stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Taki scenariusz uwiarygadniają słabe dane z polskiej gospodarki, niepokojące dane z Niemiec i "gołębie" wypowiedzi Jerzego Hausnera z RPP.
Po południu eurozłoty ustabilizował się na poziomie 4,15 zł. W Konrad Białas, analityk walutowy Alior Banku w komentarzu porannym pisze, że taka sytuacja powinna utrzymać się przynajmniej do jutra. Sytuację tę potwierdza obraz techniczny. - Po niedawnym wybiciu górą z konsolidacji w przedziale 4,0880-4,1220 zł para euro/złoty otworzyła sobie drogę do 4,15-4,16 zł i właśnie ten scenariusz realizuje - wskazuje Kiepas.
Jak w najbliższych dniach może zachowywać się kurs euro wobec polskiej waluty? - W ciągu dwóch tygodni para euro/złoty powinna raczej zmierzać w kierunku 4,2 zł niż 4,1 zł - powiedział w TVN CNBC Marek Rogalski, główny analityk walutowy DM BOŚ. - Jutro złoty raczej powinien stać w miejscu - dodał.