Na zyski z rynków wschodzących trzeba poczekać

Akcje spółek z krajów rozwijających się warto mieć w portfelu, ale pod warunkiem, że inwestujemy na wiele lat.

Publikacja: 28.11.2013 14:08

Na zyski z rynków wschodzących trzeba poczekać

Foto: Bloomberg

W ciągu ostatnich trzech lat fundusze rynków wschodzących generalnie słabo sobie radziły w przeciwieństwie do funduszy koncentrujących się na rynkach dojrzałych, takich jak Stany Zjednoczone, Niemcy czy Wielka Brytania. Indeks grupujący akcje z rynków rozwijających się MSCI EM stracił przez trzy lata ok. 10 proc., podczas gdy amerykański indeks S&P 500 zyskał w tym samym czasie ponad 50 proc.

Jednak analitycy wierzą, że giełdy rynków wschodzących w końcu nadrobią zaległości w stosunku do parkietów z krajów rozwiniętych, chociaż nie nastąpi to szybko. Obecnie lepsze są akcje z rynków rozwiniętych, szczególnie europejskich. Natomiast akcje z rynków wschodzących to dobra inwestycja, ale w długim terminie. Nadchodzące ożywienie w światowej gospodarce jest jeszcze zbyt słabe, żeby największe rynki rozwijające się wyraźnie je odczuły. Chodzi tu przede wszystkim o Brazylię, Rosję, Indie czy Chiny (tzw. BRIC), czyli gospodarki, których kondycja zależy przede wszystkim od popytu na surowce. Tymczasem niewiele wskazuje na to, aby w najbliższych kwartałach surowce mocno drożały, co sprzyjałoby np. akcjom rosyjskich czy brazylijskich spółek.

– W ciągu kilku czy kilkunastu lat to rynki akcji krajów rozwijających się pozwolą więcej zarobić. Wynika to z jednej strony z relatywnie niższych wycen spółek na tych rynkach, a z drugiej strony z większego potencjału wzrostu tych gospodarek – uważa Marcin Malinowski z Friedrich Wilhelm Raiffeisen.

Według niego w ciągu najbliższych miesięcy, a może nawet lat, zarówno rynki rozwinięte, jak i rozwijające się będą podlegały silnemu wpływowi m.in. polityki monetarnej przewodnich banków centralnych. Dlatego należy liczyć się z dużą zmiennością wycen akcji i gwałtownymi korektami na giełdach.

– Obecnie w portfelu akcji globalnych powinny dominować walory z rynków rozwijających się, ale inwestować na rynkach akcji powinniśmy tylko z myślą o wieloletnim okresie – dodaje Marcin Malinowski.

Duży potencjał wzrostu

Zdaniem większości analityków dużym zagrożeniem dla rynków wschodzących jest ograniczanie polityki luzowania ilościowego w Stanach Zjednoczonych. Ale mimo tych zagrożeń część ekspertów pozytywnie postrzega te rynki i zakłada, że po zwyżkach indeksów na rynkach dojrzałych przyjdzie czas na rynki rozwijające się.

Mark Mobius, prezes Templeton Emerging Markets Group, wylicza wiele argumentów przemawiających za inwestowaniem w tych regionach.

– Rynki wschodzące według prognoz MFW w 2013 r. rozwijają się niemal pięciokrotnie szybciej niż gospodarki dojrzałe. Mają one również większe rezerwy walutowe i niższy wskaźnik zadłużenia w stosunku do PKB w porównaniu z krajami rozwiniętymi – mówi Mark Mobius.

– Połączenie niskich wycen z dużym potencjałem wzrostu gospodarczego stawia akcje spółek z rynków wschodzących w bardzo korzystnym świetle – dodaje Alex Homan, dyrektor inwestycyjny w Fidelity Worldwide Investment. Jednak podkreśla on, że ważny jest dobór spółek do portfela. Spółki muszą mieć mocną pozycję w swoim sektorze oraz władze, które chętnie dzielą się zyskami z mniejszościowymi akcjonariuszami.

Azja i Turcja

Michał Hulbój, członek zarządu Forum TFI, zauważa, że w ostatnich tygodniach fundusze rynków wschodzących znów kupują akcje. Jego zdaniem może to świadczyć o odwróceniu się negatywnej tendencji w przepływie kapitału na rynki wschodzące.

Zwolennikiem wypełnienia części portfela inwestycyjnego akcjami z rynków wschodzących jest również Marcin Mierzwa, zastępca dyrektora Biura Maklerskiego Alior Banku.

– Hossa na rynkach akcji może w najbliższym czasie wejść w fazę, w której to właśnie rynki wschodzące będą preferowane. Nastąpi to tym szybciej, im większa będzie pewność co do trwałości ożywienia gospodarczego na świecie – twierdzi Marcin Mierzwa.

I dodaje, że jego zdaniem warto zwrócić uwagę na region azjatycki oraz Turcję, a także na te kraje, w których jest odpowiednia struktura wiekowa społeczeństwa; im jest ono młodsze, tym lepiej.

Zróżnicowany portfel

Najwygodniej na rynkach zagranicznych lokuje się kapitał poprzez fundusze inwestycyjne. Zdaniem Marcina Malinowskiego lepiej wybierać fundusze, które mają portfel dobrze zróżnicowany geograficznie niż takie, które koncentrują się tylko na pojedynczych krajach.

Funduszami o szerszym spektrum inwestycyjnym z oferty krajowych TFI są np.: Amplico Akcji Rynków Wschodzących, Pioneer Akcji Rynków Wschodzących, PKO Akcji Rynków Wschodzących. Dwa pierwsze fundusze w ciągu ostatnich trzech lat straciły odpowiednio: 10,7 oraz 13,2 proc., a ostatni zarobił tylko 3,7 proc. Jednak w czasie ostatnich pięciu lat mogą one pochwalić się bardzo dobrymi wynikami. Zarobiły odpowiednio: 95,1,  89,6 proc. oraz 102 proc.

Jeszcze lepsze rezultaty w tym samym czasie zanotowały fundusze  europejskich rynków rozwijających się, np. Arka BZ WBK Akcji Środkowej i Wschodniej Europy (131,7 proc.) czy Aviva Investors Akcji Europy Wschodzącej (130 proc.). Średni pięcioletni wynik w tej grupie funduszy to 90,2 proc., a trzyletni – minus 2,5 proc.

Opinie dla „Rz"

Błażej Bogdziewicz wiceprezes Caspar TFI

Podczas gdy amerykański indeks S&P 500 bije kolejne rekordy, indeksy akcji w takich krajach jak Brazylia, Turcja czy Rosja, w przeliczeniu na dolary, są na niższym poziomie niż trzy lata temu. Jedną z przyczyn słabości rynków wschodzących jest pogorszenie koniunktury w sektorze wydobywczym, który dominuje na giełdach w wielu krajach wschodzących. Gospodarka światowa nie rozwija się na tyle dynamicznie, aby przy rosnącej podaży powodować wzrost cen surowców. Wiele gospodarek wschodzących, w tym Chiny, weszło w taką fazę rozwoju gospodarczego, w której konieczna jest zmiana modelu wzrostu, odejście od gospodarki bazującej na inwestycjach i gałęziach przemysłu dających niewielką wartość dodaną. Chiny, ale też Brazylia, Rosja czy Indie potrzebują reform, aby utrzymać bądź zwiększyć tempo wzrostu gospodarczego. Drugą przyczyną słabego zachowania rynków wschodzących, szczególnie w tym roku, jest wzrost rentowności obligacji nominowanych w walucie lokalnej i często towarzyszące temu osłabienie lokalnych walut w stosunku do dolara. Oczekuję, że największe banki centralne utrzymają politykę luzowania ilościowego, co powinno pomóc rynkom wschodzącym. O większy wzrost będzie jednak trudno bez reform gospodarczych.

Jarosław Niedzielewski dyrektor Departamentu Inwestycji Investors TFI

Giełdy w Turcji, Meksyku, Tajlandii, Indonezji czy na Filipinach zdołały już pobić szczyty z lat hossy 2006–2007. Niestety, droga do pokonania przez indeks grupujący rynki wschodzące poprzedniego rekordu z 2007 r. jest jeszcze daleka (ok. 35 proc.). Jednym z problemów jest słabość trzech głównych rynków: Chin, Brazylii i Rosji. Podobnie jak siedem lat temu stanowią one ponad jedną trzecią indeksu emerging markets, ale tym razem zamiast być liderami zwyżek, znajdują się w ogonie. Istotnym problemem, który obejmuje także Indie, ale omija Chiny, jest znacząca dewaluacja walut tych państw. Bez znaczącej poprawy na giełdach i w gospodarkach czterech państw określanych jako BRIC, na pobicie szczytów z 2007 r. przez fundusze i indeksy grupujące wszystkie rynki wschodzące będziemy musieli dość długo poczekać. Czynnikiem wspierającym gospodarki tych krajów jest ożywienie w USA i Europie. Niewiadomą jest zachowanie cen surowców, które zazwyczaj reagowały wzrostem na ożywienie gospodarcze, a na razie są niskie. Zmiana na tym polu powinna pobudzić rosyjski rynek akcji i wiele spółek na rynkach wschodzących. Prawdziwym wyzwaniem będzie ograniczenie polityki luzowania ilościowego przez Fed.

Paweł Homiński członek zarządu Noble TFI

Ostatnie dwa lata słabszego zachowania rynków wschodzących względem rynków rozwiniętych to wynik działania kilku czynników. Po pierwsze, w okresie słabszego wzrostu gospodarczego, z którym mamy do czynienia, spółki w krajach rozwijających się nie są w stanie powiększać swoich zysków w dotychczasowym tempie, a nawet – jak ma to miejsce w niektórych sektorach w Chinach – wynik finansowy przedsiębiorstw maleje pomimo bardzo szybkiego, ponad 7-proc. wzrostu gospodarczego. Przyczyną tego spadku jest najczęściej wzrost kosztów, w tym materiałów oraz siły roboczej, co powoduje stałe „rozmywanie" osiąganych przez firmy marż. Po drugie, kondycja wielu rynków rozwijających się (np. Brazylia, Rosja, RPA) jest uzależniona od koniunktury na rynku surowców, a ta zależy od ogólnej – ostatnio nie najlepszej – koniunktury gospodarczej. Kolejnym czynnikiem jest powrót inwestorów na rynki rozwinięte w ostatnich latach, co doprowadziło do szybszego wzrostu cen akcji niż zysków spółek. Pierwsze dwa czynniki będą naszym zdaniem dalej wpływać na koniunkturę na rynkach rozwijających się. Dlatego ich powrót do poziomu z 2007 r. (30 proc. w górę) jest w ciągu przyszłego roku mało prawdopodobny. Najlepiej będą zachowywać się rynki tych krajów, gdzie jest silny rynek wewnętrzny (np. Turcja, Korea Południowa).

Piotr Szulec dyrektor ds. komunikacji inwestycyjnej w Pioneer Pekao IM

Inwestorzy nadal powinni wybierać akcje, a to ze względu na oczekiwaną poprawę w głównych gospodarkach światowych i rekordowo niskie stopy procentowe. Wydaje się jednak, że lepszym rozwiązaniem są akcje spółek z rynków rozwiniętych, np. spółek europejskich czy amerykańskich, niż z rynków wschodzących. Rynki wschodzące na tym etapie cyklu, czyli w czasie rozruchu głównych gospodarek światowych, na razie nie powinny znajdować się w kręgu zainteresowań inwestorów przede wszystkim dlatego, że oczekiwane podwyżki stóp procentowych spowodują wycofanie kapitału na rynki, z których ten tani kapitał wcześniej napłynął (USA, Europa, Japonia). Pierwsza przymiarka, jaką skalę może mieć to zjawisko, to widoczny od kilku miesięcy odpływ środków z rynku długu krajów wschodzących. Znalazło to odzwierciedlenie w zachowaniu rynków akcji tych krajów. Jednak im szybciej będzie następowała poprawa w głównych gospodarkach światowych i im szybciej kraje te wejdą w stabilną fazę wzrostu, tym szybciej zobaczymy również pozytywne przełożenie na rynki wschodzące i na zachowanie się tamtejszych rynków akcji. Wydaje się jednak, że tym razem zachowanie poszczególnych rynków rozwijających się, ze względu na ich sytuację gospodarczą, może być bardzo zróżnicowane. Zatem takie pojęcia jak BRIC przejdą do historii.

W ciągu ostatnich trzech lat fundusze rynków wschodzących generalnie słabo sobie radziły w przeciwieństwie do funduszy koncentrujących się na rynkach dojrzałych, takich jak Stany Zjednoczone, Niemcy czy Wielka Brytania. Indeks grupujący akcje z rynków rozwijających się MSCI EM stracił przez trzy lata ok. 10 proc., podczas gdy amerykański indeks S&P 500 zyskał w tym samym czasie ponad 50 proc.

Jednak analitycy wierzą, że giełdy rynków wschodzących w końcu nadrobią zaległości w stosunku do parkietów z krajów rozwiniętych, chociaż nie nastąpi to szybko. Obecnie lepsze są akcje z rynków rozwiniętych, szczególnie europejskich. Natomiast akcje z rynków wschodzących to dobra inwestycja, ale w długim terminie. Nadchodzące ożywienie w światowej gospodarce jest jeszcze zbyt słabe, żeby największe rynki rozwijające się wyraźnie je odczuły. Chodzi tu przede wszystkim o Brazylię, Rosję, Indie czy Chiny (tzw. BRIC), czyli gospodarki, których kondycja zależy przede wszystkim od popytu na surowce. Tymczasem niewiele wskazuje na to, aby w najbliższych kwartałach surowce mocno drożały, co sprzyjałoby np. akcjom rosyjskich czy brazylijskich spółek.

Pozostało 88% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy