Polska, jeśli już wywołuje u cudzoziemców (oczywiście tych, którzy mają jakieś pojęcie o istnieniu naszego kraju) jakiekolwiek skojarzenia, to są one rozmaite. Jest wśród nich m.in. Chopin, papież, „Solidarność", ale też nieco brzydkich stereotypów. Na Islandii nasz kraj kojarzy się jednak głównie z... batonikiem. – Prince Polo był u nas przez wiele lat jedynym dostępnym na rynku zagranicznym batonem czekoladowym. Powstawały u nas o nim nawet piosenki. Prince Polo i cola to był kiedyś standardowy zestaw, bez którego nie mogło się obejść przyjęcie urodzinowe – wspomina Gudrun, mieszkanka Rejkiawiku. – Całe pokolenie Islandczyków wyrosło na dwóch rzeczach: amerykańskiej coca-coli i polskim Prince Polo – przyznał w 1999 r. podczas wizyty w Polsce ówczesny islandzki prezydent Olafur Ragnar Grimsson. Polski baton, produkowany przez cieszyńską Olzę (obecnie własność koncernu Kraft Foods), trafił na islandzki rynek już w latach 50. i jest tam wciąż sprzedawany jako Prins Polo. Udało mu się odnieść sukces na rynku, który zawsze był mocno chroniony przed zalewem obcej żywności. Batonik ten dobrze się sprzedaje, choć nie zawsze pod tą samą marką, również na rynkach: litewskim, czeskim, słowackim, węgierskim oraz ukraińskim. To oczywiście niejedyna polska marka, która odniosła sukces za granicą.
Od batoników po wódkę
Tak jak na Islandii Polska jest w dużej mierze kojarzona z Prince Polo, tak w Mongolii mocno identyfikują nasz kraj z przetworami Braci Urbanek, firmy z Łowicza. Spółka ta kontroluje 60 proc. mongolskiego rynku przetworów. Czemu Mongołom tak przypadły do gustu polskie ogórki i pomidory ze słoika? Na początku lat 90. studiowało w naszym kraju wielu studentów z Mongolii. Wracając do swojej ojczyzny, przywozili ze sobą słoiki z polskimi przetworami, które dobrze uzupełniały tradycyjną mongolską dietę. Bracia Urbanek wykorzystali nadarzającą się okazję, nawiązali kontakty z dystrybutorami i podbili miejscowy rynek.
Prognozy analityków mówią, że światowy popyt na żywność będzie się w nadchodzących latach zwiększał. Otwiera to wiele nowych, długoterminowych szans dla polskich spółek – wszak produkcja żywności jest jedną ze specjalności naszego kraju.
Spośród polskich firm przetwórstwa rolnego sukcesy na międzynarodowych rynkach odnosi m.in. Maspex, czyli producent soków Kubuś i Tymbark. Jego produkty są popularne w takich krajach jak: Rosja, Czechy, Słowacja, Węgry, Rumunia, Serbia czy Litwa. Na zagraniczne rynki jest też silnie nastawiona podlaska Mlekovita. Około 50 proc. jej sprzedaży jest uzyskiwane poza Polską, w tym w Chinach. Spółka liczy szczególnie na ekspansję na chłonnym chińskim rynku.
Omawiając polskie marki odnoszące sukcesy na światowych rynkach, nie sposób pominąć polskiej wódki. Trunek ten trafia na ponad 100 światowych rynków, a według szacunków Polish Vodka Association co 1 sekundę sprzedaje się na świecie 16 butelek tego produktu. Dwie polskie marki wódki znalazły się w pierwszej dziesiątce ostatniego rankingu wódek najczęściej serwowanych przez barmanów na świecie przygotowanego przez branżowy magazyn „Drinks International". Wyborowa znalazła się w tym zestawieniu na piątej pozycji, Belvedere na siódmej. Część ekspertów wskazuje, że to właśnie wódka jest najbardziej znanym na świecie polskim produktem.