Powiało optymizmem

Rafał Kamecki | O rynku sztuki z antykwariuszem z Artinfo.pl rozmawia Janusz Miliszkiewicz.

Publikacja: 09.01.2014 02:37

Rz: Od lat jeździ pan z kolekcjonerami na światowe targi sztuki w Bazylei. Niedawno wrócił pan z targów Art Basel w Miami Beach na Florydzie. Co kolekcjonerom dają takie wyjazdy?

Rafał Kamecki:

Widzą, że światowy rynek sztuki jest w doskonałej kondycji. Mogą też stwierdzić, że kolekcjonerstwo i inwestowanie na globalnym rynku, gdzie towar ma ponadnarodową wartość, wygląda inaczej niż u nas. Tam płynność dzieł sztuki jest zupełnie inna. W naszym kraju kupowane i sprzedawane są tylko polonika.  Kolekcjonerzy widzą też, że na pewnym poziomie zamożności odwiedzanie targów sztuki to styl życia, niemalże obowiązek, to kształtowanie wizerunku własnego lub firmy. Gdy kolekcjonerzy są na takich targach po raz pierwszy, mówią, że czują się jak w najlepszym światowym muzeum, z tą różnicą, że wszystko można kupić.

Czy trzeba tam jechać ?z przewodnikiem?

Osoby, które są po raz pierwszy na prawdziwych targach sztuki, jak mówią, czują się przytłoczone ich ogromną skalą, wielością nowych bodźców i przeżyć. W zeszłym roku w Bazylei swoje oferty prezentowało 300 najlepszych galerii ze świata. W Miami było 258 galerii z 31 krajów, połowa z nich to najlepsze galerie z USA. Targi te przez pięć dni odwiedziło ok. 75 tysięcy gości. W organizację targów angażują się tam miasta. Równolegle odbywają się ważne wystawy w muzeach i mniejsze imprezy targowe. Przewodnik oprowadzi po najlepszych stoiskach i wystawach. Osobna kwestia to problemy logistyczne. Wszystko trzeba rezerwować na rok przed imprezą.

Co te wyjazdy zmieniają w życiu kolekcjonerów?

Decydują się na kupowanie dzieł polskich artystów, którzy zyskali uznanie za granicą, np. Szapocznikow, Opałki, Abakanowicz, Mitoraja. Dzieła tych artystów mają większą płynność niż dorobek polskich twórców znanych tylko w kraju. Kolekcjonerzy po obejrzeniu targów planują też zakupy zachodniej sztuki.

Czym tamten rynek sztuki, obserwowany na targach, różni się od naszego?

Wszystkim. Na przykład w Miami bardzo silną grupą nabywców są instytucje, przede wszystkim prywatne muzea. Targi w Miami Beach oficjalnie odwiedzili przedstawiciele 140 muzeów z zamiarem kupowania i oczywiście po to, by obserwować najważniejsze trendy w sztuce. W Polsce nie ma rynku m.in. dlatego, że instytucje nie kupują sztuki.

U nas od 11 lat jedyne krajowe targi sztuki organizuje Rempex. Nie jest tajemnicą, że  są one w słabej kondycji.

Na świecie sztukę najlepiej sprzedaje się na targach. Tam przez cały rok trwa maraton targowy. Nasze krajowe targi powinny zyskać inwestora lub poważnego sponsora. Sponsorem targów Art Basel jest bank UBS, który od ponad 20 lat wspomaga je finansowo. Jest także głównym sponsorem w Miami.  Dla UBS to zysk wizerunkowy. Bank wychodzi z założenia, że jego zamożni i wpływowi klienci są miłośnikami sztuki. Sponsoring to misja banku. Funduje on np. stypendia dla młodych malarzy.  Organizator pokrywa koszty logistyki. Natomiast ze środków sponsora opłacany jest kosztowny marketing.

Nie rozumiem, dlaczego w Polsce są tylko jedne krajowe targi sztuki. Stałym problemem naszego rynku jest brak kapitału obrotowego, ale mimo wszystko domy aukcyjne powinny przełamać strach przed inwestowaniem w reklamę. Odbyło się kilka aukcji, gdzie widać było pozytywne skutki reklamy.

Jak ożywić krajowy rynek?

Koniec 2013 r. nastraja optymistycznie. Mam na myśli przede wszystkim rekordowe wyniki aukcji w Desie Unicum. Wiele obrazów kupiono za wielokrotność ceny wywoławczej, co świadczy o ostrej licytacji. A to w ostatnich latach rzadkość na krajowym rynku obrazów. Artinfo.pl dostaje od klientów zlecenia licytowania w ich imieniu. Na przeciętnej aukcji takich zleceń jest 30–50. Natomiast  kiedy oferta jest naprawdę ciekawa, dostajemy 300 zleceń, po 5–10 dotyczących jednego obiektu. Aukcja w Desie Unicum z 12 grudnia to pozytywny impuls na 2014 r. Ostatnie podobne ożywienie na rynku mieliśmy w 2009 r.  Od tamtego czasu nasz rynek tkwił w marazmie.

Popyt ożywia się, kiedy są ciekawe obiekty. Desa Unicum pozyskała interesujące dzieła polskiej sztuki współczesnej z amerykańskich zbiorów. Oferta podlegała ostrej selekcji. A na typowej krajowej aukcji jest po prostu towar dostarczony do sprzedaży. Co ważne, na aukcji w Desie Unicum ustalono atrakcyjne ceny wywoławcze, co ożywiło licytację.

Może antykwariaty zaczną urealniać ceny wywoławcze?

Na dojrzałym światowym rynku jest tak, że obraz na aukcji ma podaną wartość szacunkową w widełkach. Cena wywoławcza jest zwyczajowo o połowę niższa od dolnej granicy widełek. Niska cena startowa zachęca do udziału w licytacji.

Skoro ożywienie licytacji jest tak proste, dlaczego na krajowych aukcjach uparcie od lat wyznacza się zaporowe ceny wywoławcze?

Jesteśmy lokalnym rynkiem o niskiej podaży atrakcyjnych dzieł. Domy aukcyjne godzą się na zaporowe ceny dyktowane przez właścicieli, a nie powinny tego robić. Nie chodzi o to, żeby właściciele tracili, ale powinni zdać sobie sprawę, że na lokalnym rynku w sytuacji kryzysu nie ma szansy na sprzedaż za wyższą cenę. Zdarza się, że w galeriach latami wiszą obrazy z zaporowymi cenami.

Domy aukcyjne, jeśli chcą przetrwać, powinny zrewidować wysokość opłat komitenckich pobieranych od sprzedającego. Dziś wynoszą one ok. 20 proc. Jeśli będzie to np. 10 proc., zachęci to właścicieli do sprzedaży. Pozwoli też obniżyć ceny wywoławcze, co może ożywić licytacje. Wtedy wzrośnie szansa na większy zysk właścicieli. Tak jak na Zachodzie powinny wzrosnąć opłaty organizacyjne doliczane do wylicytowanej ceny, ponoszone przez nabywcę. Opłaty te są u nas wyjątkowo niskie, wynoszą ok. 15 proc., podczas gdy na Zachodzie płaci się nawet ok. 35 proc.

Poza tym powinny nastąpić zmiany ustawowe. Chodzi o to, żeby zakup sztuki przez instytucje lub firmy nie budził żadnych wątpliwości prawnych. Powinien też powstać system zachęt do kupowania sztuki.

Artinfo.pl jest największym w kraju portalem o rynku sztuki. Dysponuje danymi pozwalającymi ocenić kondycję rynku.

Obrót na krajowych aukcjach od lat szacowany jest w dużym przybliżeniu, bo nie ma ścisłych informacji. Oceniamy, że  rocznie jest to od 60 do 80 mln zł.  Wskaźnikiem dynamiki rynku jest rosnąca liczba aukcji. W zeszłym roku odbyły się 182, o blisko 20 proc. więcej niż rok wcześniej. Zdecydowanie więcej aukcji zorganizował Sopocki Dom Aukcyjny; w 2013 r. były 24, a w 2012 r. – 11. Przybyło głównie aukcji najmłodszej sztuki, na których obroty nie są wysokie.

W bazie Artinfo.pl mamy nazwiska ok. 12 tys. osób, które stale otrzymują newslettery i informacje na temat rynku. Są to nie tylko kolekcjonerzy, lecz również miłośnicy sztuki, którzy chcą pogłębić wiedzę o rynku.

Na aukcjach najmłodszej sztuki ceny wywoławcze  wynoszą często 500 zł, a średnia cena sprzedaży to ok. 1,2–1,5 tys. zł. To niedużo.

Te aukcje to dobra okazja do stworzenia kolekcji młodej sztuki. Można kupić ciekawe obrazy do dekoracji wnętrz. Niestety, widać niepokojące zjawisko. Ci klienci, którzy upoważniają nas do licytowania w ich imieniu, wyznaczają coraz niższe limity cen zakupu. Liczba zleceń rośnie, ale limity maleją. Dlatego średnia cena sprzedaży spadła.

Są też klienci, którzy młodą sztukę kupują z pasją. Sami ostro licytują lub dają wysokie zlecenia, ponieważ pragną zdobyć dany obraz konkretnego artysty. Dojrzałe kolekcjonerstwo polega na tym, że kolekcjoner ma głęboko osobisty stosunek do kupowanego dzieła, zdobywa rzeczy najlepsze, ważne dla niego.

Rafał Kamecki, ur. w 1975, absolwent SGH, założyciel portalu o rynku sztuki Artinfo.pl, członek zarządu Stowarzyszenia Antykwariuszy Polskich.

Rz: Od lat jeździ pan z kolekcjonerami na światowe targi sztuki w Bazylei. Niedawno wrócił pan z targów Art Basel w Miami Beach na Florydzie. Co kolekcjonerom dają takie wyjazdy?

Rafał Kamecki:

Pozostało 97% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy