Pan Jacek jest klientem jednego z krakowskich oddziałów Pekao. Któregoś dnia wpłacił kilkaset złotych na swoje konto internetowe. Pół godziny po tej transakcji próbował zapłacić kartą za zakupy. Okazało się to niemożliwe.
Na infolinii banku pan Jacek dowiedział się, że pieniądze są na koncie (taką samą informację podał mu bankomat), ale są zablokowane. Jak się potem okazało, bank zrobił to na zlecenie urzędu skarbowego.
Czytelnik jest oburzony sposobem działania instytucji. – Pracownica infolinii nie potrafiła powiedzieć, kto zablokował rachunek i dlaczego. Na koncie internetowym nie było śladu blokady. Nie dostałem też żadnego e-maila, SMS, informacji ze strony banku – mówi pan Jacek. – Po co te wszystkie nowoczesne środki komunikacji, skoro tego rodzaju informacje nie docierają do klientów? Jak bank chce mi wcisnąć jakiś kolejny produkt, to zna i numer telefonu, i e-maila, i inne sposoby kontaktu ze mną. Ale jak ja potrzebuję informacji, to w tę stronę już to nie działa. Bank dba tylko o swój interes.
Zgłosisz się, poinformują
Katarzyna Münnich z Pekao twierdzi, że obowiązek informowania klienta o zajęciu rachunku spoczywa na egzekutorze. – To on, wysyłając pismo do banku dotyczące zajęcia rachunku, ma obowiązek powiadomić równocześnie klienta – tłumaczy przedstawicielka Pekao. Zapewnia, że jeśli klient zgłosi się do oddziału banku z pytaniem, co się dzieje z rachunkiem, uzyska pełną informację.
To, że egzekutor powinien powiadomić klienta o zajęciu rachunku, potwierdzają także inne banki, np. BGŻ, PKO BP, Bank Millennium, ING Bank Śląski.