Jeszcze w połowie wtorkowych notowań, niemal wszystkie rodzime indeksy świeciły na zielono. Wydawało się, że trwający od środy trend spadkowy zostanie zażegnany. Niestety, ostatnie godziny schłodziły nastroje inwestorów. Po ośmiu godzinach dość aktywnego handlu (obroty wyniosły prawie 800 mln zł) wskaźnik szerokiego rynku spadł o 0,34 proc., indeks blue chips skurczył się o 0,56 proc., a grupujące spółki o małej kapitalizacji i płynności sWIG80 notował 0,78-proc. spadek wobec poziomu odniesienia. Na plusie pozostał jedynie mWIG40 z wynikiem 0,32 proc. nad kreską.
Przecena na GPW byłaby jednak mniejsza gdyby nie fatalna kondycja polskich banków (z wyjątkiem Banku Pekao). Największy z nich PKO BP zanotował aż 2,87-proc. spadek notowań i jest obecnie wyceniany najniżej od ponad półtora roku. Rozczarowywał też BZ WBK, który zakończył sesję z rezultatem 2,3 proc. poniżej wyceny z dnia poprzedniego. Oba banki, podobnie zresztą jak większość innych reprezentantów tego sektora, odczuwają skutki czwartkowej decyzji Szwajcarskiego Banku Narodowego o zaprzestaniu bronienia kursu franka oraz o obniżce stóp procentowych. Tymczasem to właśnie kredyty w tej walucie były przed laty najbardziej popularną formą finansowania zakupu mieszkania. Istnieje zatem ryzyko, że umocnienie franka przełoży się na problemy ze spłatą wyższych rat, a zatem również na gorszą jakość portfeli kredytowych czy niższe dywidendy w sektorze bankowym.
Rozczarowała też Jastrzębska Spółka Węglowa, która zakończyła notowania 2,5 proc. pod kreską. Można to rozpatrywać jednak jedynie jako korektę, bowiem od początku roku to właśnie papiery JSW przyniosły największą, bo równą aż 26 proc. stopę zwrotu w gronie największych spółek warszawskiego parkietu. Nad kreską znalazły się natomiast Kernel Holding (5,6 proc.), Asseco Poland (2 proc.). W przypadku tej pierwszej można mówić o dobrych wynikach, bowiem spółka poinformowała o wyższej w ujęciu rocznym o 5,1-proc. sprzedaży zboża.
W opozycji do WIG20 znalazła się większość europejskich indeksów. Węgierski BUX zyskiwał 2,9 proc., estoński OMX 1,6 proc., a turecki XU100 1,4 proc. Tradycyjnie duża zmienność cechowała też rosyjski RTS, który zanotował tego dnia 1,3-proc. przecenę. Co istotne, przez długi czas uwaga inwestorów skupiała się na niemiecki DAX. Indeks ten znalazł się rano na historycznym szczycie notowań (10 298,42 pkt), aby później opaść nieco z sił. Paliwa do wzrostów zabrakło natomiast za Oceanem. Amerykański S&P500 notował bowiem 0,4-proc. spadek, oddalając się od ustanowionego w grudniu historycznego szczytu notowań.