Wczoraj warszawski Sąd Apelacyjny prawomocnie odmówił uznania wyroku sądu amerykańskiego, który od Agencja Wydawniczo-Reklamowa „Wprost" i Marka Króla, byłych wydawcy i redaktor naczelny tygodnika, zasądził 5 mln USD (sygnatura akt: I ACZ 2059/11).
Przypomnijmy o co jest spór: poszło o tekst z 2005 r. „Konspiracja Cimoszewiczów", w którym Jan Fijor oskarżył mieszkającą w USA córkę Włodzimierza Cimoszewicza i jej rodzinę o nadużycia finansowe w związku z zakupem za pośrednictwem ojca akcji PKN Orlen. Cimoszewicz-Harlan i jej mąż Russell Harlan pozwali „Wprost" do sądu cywilnego w Karolinie Południowej, gdzie mieszkają, a następnie do sądu hrabstwa Cook pod Chicago, który wydał wyrok zaoczny. Ponieważ ani wydawca, ani naczelny pisma się nie odwołali, wyrok się uprawomocnił. Marek Król twierdził, że w zasadzie o procesie w USA nie wiedział.
Jeden milion z zasądzonej przez amerykański sąd kwoty to odszkodowanie, podobne do polskiego zadośćuczynienie za naruszenie dóbr osobistych, a 4 mln to „odszkodowanie karne" nieznane polskiemu prawu, zwłaszcza cywilnemu.
Na szczęście dla pozwanych, żeby wyrok zagraniczny można było egzekwować w Polsce, musi być stwierdzona jego wykonalność przez polski sąd, a tego powodowie nie uzyskali już prawomocnie (choć służy im jeszcze skarga do Sądu Najwyższego).
Jak powiedziała w uzasadnieniu czwartkowego wyroku sędzia Barbara Trębska, amerykański wyrok narusza przede wszystkim tzw. klauzulę porządku publicznego, a więc podstawowe zasady polskiego porządku prawnego. Polskie prawo nie zna bowiem karnego odszkodowania, poza tym odszkodowanie ma naprawiać szkodę, ale nie może jej przekraczać, nie może wzbogacać powoda. Nie uzasadnione było też tak wysokie żądanie miliona zadośćuczynienia, w sytuacji, gdy najwyższe kwoty jakie zapadają w polskich sądach to ok. 100 tys. zł. I chociaż zadośćuczynienia nie na się wyważyć co do złotówki, jedno jest pewne: milion dolarów (750 tys. dla pani Cimoszewicz, i 250 dla jej męża) jest kwotą rażąco wygórowaną. Kwoty takie mają bowiem naprawiać krzywdę, a element karzący, dyscyplinujący jest tam zupełnie dodatkowy.