Rz: W internecie głośno o wyroku zaocznym, mocą którego pisarz Jacek Piekara ma przeprosić Dorotę Wellman za grubiański wpis na jej temat w kontekście sporu o aborcję. Nieadekwatność zastosowanej procedury sądowej bije po oczach. Kto tu popełnia błąd?
Dariusz Pluta: Po pierwsze: czy w ogóle wskazano adres zamieszkania pozwanego i czy tam dokonywano doręczeń? Podstawowym wymogiem pozwu jest wskazanie w nim adresu zamieszkania pozwanego. Tylko wysyłanie korespondencji na ten adres może wywoływać skutki prawne. Nie zawsze adres zameldowania to adres zamieszkania.
Tak też twierdzi Piekara. Wiele osób mieszka w zupełnie innym miejscu (nawet w innym kraju), niż są zameldowane. Nie wiedzą o procesie, a wyrok zapada.
To, że w ewidencji pozostaje wpis o naszym zameldowaniu, choć tam nie mieszkamy, może powodować perturbacje. Pamiętajmy, że jeśli ktoś będzie urzędowo szukał informacji o naszym miejscu zamieszkania, w pierwszej kolejności otrzyma właśnie te dane i zapewne takiego adresu w pozwie użyje. Innego z reguły nie zna.
Czy jednak ustalenie miejsca zamieszkania pozwanego nie jest obowiązkiem powoda?