Okulistyka to obecnie jedna z najszybciej rozwijających się dziedzin w Polsce. Dzięki niedawnej zmianie organizacji procesu leczenia i sposobu finansowania procedur udało się znacząco zmniejszyć kolejki oczekujących np. na operację zaćmy. Jak to jest możliwe? Na to pytanie starali się odpowiedzieć uczestnicy debaty „Polska okulistyka – w jaki sposób osiągnięto wysokie standardy leczenia. Dalsze ścieżki leczenia nad pacjentami”, zorganizowanej przez „Rzeczpospolitą”.
Nowe zasady
– Zaczęliśmy się zastanawiać, dlaczego Polacy tak chętnie jeżdżą do Czech na leczenie. I co powinniśmy zrobić, by w Polsce system działał sprawniej, żeby pacjenci, którzy wymagają leczenia, byli zoperowani właśnie w kraju. Ustaliliśmy więc jasne kryteria operacji zaćmy. Założyliśmy, że lekarz powinien zakwalifikować pacjenta do operacji w momencie, w którym pacjent tego najbardziej potrzebuje, a nie wcześniej. Do niedawna czas oczekiwania na operację wynosił dwa–trzy lata. Dlatego pacjenci na zabieg zapisywali się z dużym wyprzedzeniem, trochę na wszelki wypadek, tworząc w ten sposób długie kolejki – mówił wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski.
Co ważnego wydarzyło się w polskiej okulistyce w ostatnich latach – pytał prowadzący debatę Marcin Piasecki z „Rzeczpospolitej”
– Trzeba było też przeznaczyć więcej pieniędzy na zaćmę, zapewnić i przekonać świadczeniodawców, aby wykonywali więcej zabiegów. W ten sposób można zlikwidować listy oczekujących. Przyjęliśmy w ministerstwie, wspólnie z Narodowym Funduszem Zdrowia, że operacja zaćmy jest najbardziej efektywnym kosztowo zabiegiem operacyjnym. Należy do najtańszych, a daje spektakularne, natychmiastowe efekty. Pacjent za 2–3 tys. zł ma zoperowane oczy. Stwierdziliśmy, że nie ma żadnego uzasadnienia, żeby były z tym jakieś problemy – mówił wiceminister. Dodał też, że resort zdrowia zaczął także płacić za poradę kwalifikacyjną.
– Drugą sprawą jest konkretne zapisanie pacjenta na zabieg. Ustaliliśmy, że co do zasady powinien być to zabieg jednodniowy, tzn. bez konieczności pobytu w szpitalu w nocy, bo nie ma powodu uzasadniającego długie leczenie szpitalne. Krótki pobyt w szpitalu jest korzystny z powodu niższych kosztów leczenia, wyższych zysków podmiotów leczniczych oraz oszczędności czasu pacjenta. Wprowadziliśmy zasadę, że jeśli pacjent przebywać będzie w szpitalu dłużej niż jeden dzień, to niższa będzie płatność za zabiegi. Dodatkowo ok. 20 proc. płatności przenieśliśmy do porady po hospitalizacji, żeby móc ocenić efekt leczenia. W NFZ stworzyliśmy, na podstawie danych przekazywanych w całym procesie, minirejestr, na podstawie którego oceniamy całość procesu wraz z efektami leczenia oraz powikłaniami – podkreślił Miłkowski.