Wzajemne polecanie się potencjalnym pracodawcom jest wyjątkowo popularne nie tylko wśród ludzi np. ze średnim wykształceniem, którzy mają problem ze znalezieniem pracy, ale także wśród wykwalifikowanych specjalistów.

Dla jednych może to być pozostałość poprzedniego systemu, gdy bez odpowiednich znajomości nie można było niczego załatwić. Dla mnie jednak to znak czasów – Polacy dbają o własną karierę. Trudno się dziwić, że każdy chce zwiększyć swoje szanse na sukces zawodowy. W polskim społeczeństwie może to jednak zostać negatywnie odebrane. Przesiąknięte tradycją poszukiwania grup trzymających władzę, mających monopol na wiedzę, sukces czy pieniądze, pełne sfrustrowanych poszukiwaczy ukrytych masonów może we wzajemnym polecaniu się wykwalifikowanych pracowników dopatrywać się kolejnego podejrzanego spisku. Zmowy tych, co ukrywają się za murami zamkniętych osiedli i mają wszystkich w pogardzie, bo stanowią wykształconą sitwę spijającą finansową śmietankę.

I na nic zda się tłumaczenie, że to, co Polakom się nie podoba, jest tym, co większość z nich robi na co dzień. Bez względu na stan portfela i wykształcenie.