Konsumpcja pogrążyła wzrost. Dołek przed nami

Przez co najmniej dwa kwartały PKB może rosnąć w tempie wolniejszym niż 1 procent.

Publikacja: 29.01.2013 20:00

Konsumpcja pogrążyła wzrost.

Konsumpcja pogrążyła wzrost.

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

W ubiegłym roku wartość PKB była o 2 proc. wyższa niż w roku 2011. Taki wstępny szacunek podał Główny Urząd Statystyczny. Odczyt okazał się nieco lepszy, niż prognozowali ekonomiści, którzy po bardzo słabych danych grudniowych zgodnie obniżali swoje prognozy dla czwartego kwartału.

Jeszcze pod koniec grudnia prezes GUS Janusz Witkowski mówił, że końcówka roku przyniosła zahamowanie spadkowej tendencji w gospodarce, a IV kw. nie powinien być gorszy od III. Tak się jednak nie stało. Szacunki na podstawie odczytu za cały rok pokazują, że wzrost PKB w IV kw. mógł spowolnić do poniżej 1 proc. z 1,4 proc. w III kw. W rezultacie cały rok był gorszy, niż spodziewali się ekonomiści Ministerstwa Finansów, którzy zapisali w budżecie na 2012 r. wzrost PKB na poziomie 2,5 proc.

Rząd i analitycy bankowi przede wszystkim nie spodziewali się tak silnego osłabienia konsumpcji. W IV kw. Polacy po raz pierwszy, odkąd GUS publikuje statystyki, wydali mniej niż rok wcześniej – szacuje się, że konsumpcja spadła o ok. 1 proc., a cały rok przyniósł wyhamowanie jej wzrostu do 0,5 proc. z 2,5 proc. w 2011 r. W ubiegłym roku gospodarkę trzymał na powierzchni eksport netto, czyli dodatnie saldo wymiany handlowej z zagranicą. Pozytywną niespodzianką w danych GUS był za to mniejszy, niż można było się spodziewać, spadek inwestycji w ostatnich miesiącach roku. Ekonomiści szacują, że mógł wyhamować do -0,5 proc. z -1,5 proc. w III kw. Zdaniem Jakuba Borowskiego z Rady Gospodarczej przy Premierze, mógł to być efekt przyspieszenia na rynku kredytów mieszkaniowych pod koniec roku, przed wygaśnięciem rządowego programu „Rodzina na swoim".

– Deweloperzy sprzedali mieszkania, które mieli w zapasach – wyjaśnia ekonomista. W całym 2012 r. inwestycje wzrosły tylko o 0,6 proc. wobec 9 proc. w 2011 r. Ekonomiści spodziewają się, że w 2013 r. będą na minusie, ponieważ dołek w inwestycjach publicznych dopiero przed nami. A tym samym i dołek spowolnienia – mówi Borowski.

Testem dla siły naszej gospodarki będą najbliższe miesiące. – Teraz jesteśmy pomiędzy umiarkowanym wzrostem a recesją, ale dynamika PKB będzie się pogarszała w I i II kw. – ocenia Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC. Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z PKPP Lewiatan spodziewa się, że w pierwszym kwartale 2013 r. gospodarka wpadnie w recesję, a kolejne trzy miesiące też nie będą najlepsze. – Trudno oczekiwać wzrostu konsumpcji i inwestycji. Co prawda mamy pierwsze pozytywne, ale ciągle słabe sygnały z gospodarki niemieckiej, co pozwala prognozować dodatni wkład eksportu netto do PKB, ale siła tego „wkładu" będzie niewielka – mówi ekonomistka.

Ministerstwo Gospodarki prognozuje, że w całym roku gospodarka może urosnąć o 1,7 proc. Analitycy, z którymi rozmawiała „Rz", nie są aż tak optymistyczni i spodziewają się średnio, że wzrost PKB spowolni do 0,5 proc. w I kw. tego roku, później bardzo powoli zacznie odbijać, a w całym roku wyniesie mniej niż 1,5 proc. To wolniej niż w 2009 r., kiedy PKB wzrósł o 1,6 proc. – Rok 2012 był lepszy od 2009, ale w kolejnych kwartałach 2009 r. przyspieszaliśmy ze wzrostem i spodziewaliśmy się, że najgorsze już za nami. Teraz spowalniamy i w przyszłość patrzymy znacznie mniej optymistycznie – mówi Borowski. Jego zdaniem, ożywienie konsumpcji, związane z poprawą na rynku pracy, może być widoczne dopiero w 2014 r.

Analitycy spodziewają się, że załamanie konsumpcji nie pozwoli Radzie Polityki Pieniężnej na przerwę w obniżkach stóp procentowych. Potwierdzają to sami członkowie Rady. Anna Zielińska-Głębocka powiedziała wczoraj, że obniżka stóp procentowych w lutym jest przesądzona, a cięcia powinny być kontynuowane. Zdaniem Elżbiety Chojny-Duch z RPP na głęboką reakcję może być już za późno, więc można się spodziewać cięć po 0,25 pkt proc.

Nietrafione prognozy

Ustalając budżet na 2012 r., Ministerstwo Finansów nie przewidziało tak głębokiego spowolnienia gospodarki. W grudniu 2011 r. resort prognozował, że PKB wzrośnie o 2,5 proc. Najbardziej rządowi ekonomiści pomylili się w ocenie zachowań konsumentów. Oczekiwali, że tzw. spożycie indywidualne zwiększy się aż o 2,9 proc., tymczasem Polacy ograniczając wydatki na konsumpcję, zbili ten wskaźnik do 0,5 proc. Mało trafnie resort ocenił sytuację w inwestycjach – spodziewał się 1,5-proc. wzrostu, skończyło się na 0,6 proc. Sporo od rzeczywistości odbiegały prognozy MF dotyczące rynku pracy: stopa bezrobocia na koniec roku wzrosła do 13,4 proc. wobec zakładanych 12,6 proc. Tylko inflacja okazała się wyższa (3,7 proc.), niż sądził rząd (2,8 proc.). Niedocenienie skali spowolnienia przyniosło fatalne skutki dla budżetu państwa – dochody z podatków okazały się o ok. 15–16 mld zł niższe od planów.

Pro

Marcin Mrowiec - główny ekonomista Pekao SA

Pierwszy kwartał tego roku będzie faktycznie słaby, co pokazują gorsze wyniki gospodarki z końca 2012 r. Nie spodziewajmy się, że wzrost od razu odbije, ale w późniejszych miesiącach będzie już o wiele lepiej. Drugi kwartał zapowiada się obiecująco. Głównym motorem wzrostu PKB będzie silne ożywienie gospodarki w Europie Zachodniej – wzrost naszego PKB podciągnie eksport do tych państw, trzymajmy więc kciuki za rozwój państw zachodnich, bo od niego naprawdę wiele zależy. Podtrzymujemy naszą prognozę wzrostu PKB o 1,7 proc. rok do roku w 2013 roku, z „dołkiem" na poziomie około 0,8 proc. w pierwszym kwartale. Najpierw motorem wzrostu będzie eksport, prawdopodobnie dopiero za kilka kwartałów mocniej włączą się konsumpcja oraz inwestycje. Spodziewam się, że notowania polskiej gospodarki w ostatnich trzech miesiącach roku znacznie podskoczą, co nie wyklucza wzrostu PKB powyżej 2 procent.

Kontra

Rafał Benecki - główny ekonomista ING

Zakładamy, że wzrost PKB w pierwszym kwartale będzie bliski zera, w drugim kwartale wyniesie 0,6 proc., a w całym 2013 roku 1,1 proc. Dołek w produkcji przemysłowej będzie się pogłębiał, sektor usług też będzie słaby przez kilka kolejnych kwartałów. Spodziewam się także dwucyfrowych spadków inwestycji w gospodarce w tym roku. Umiarkowane odbicie przyjdzie w drugiej połowie 2013 roku pod warunkiem, że rosnąć będzie gospodarka Niemiec. Zdecydowanie powinniśmy się skoncentrować na zwiększeniu eksportu, ponieważ na wzrost konsumpcji prywatnej nie ma co liczyć – mimo że inflacja spadnie poniżej dolnej granicy celu banku centralnego (1,5 proc.) w pierwszej połowie roku. Przyszły rok może przynieść wzrost PKB w okolicach 3 proc., nie pozwoli to jednak na poprawę sytuacji na rynku pracy. Stopa bezrobocia, po wzroście do 14,5 proc. na koniec tego roku, ustabilizuje się i może wynieść ok. 14 proc. na koniec 2014 roku.

W ubiegłym roku wartość PKB była o 2 proc. wyższa niż w roku 2011. Taki wstępny szacunek podał Główny Urząd Statystyczny. Odczyt okazał się nieco lepszy, niż prognozowali ekonomiści, którzy po bardzo słabych danych grudniowych zgodnie obniżali swoje prognozy dla czwartego kwartału.

Jeszcze pod koniec grudnia prezes GUS Janusz Witkowski mówił, że końcówka roku przyniosła zahamowanie spadkowej tendencji w gospodarce, a IV kw. nie powinien być gorszy od III. Tak się jednak nie stało. Szacunki na podstawie odczytu za cały rok pokazują, że wzrost PKB w IV kw. mógł spowolnić do poniżej 1 proc. z 1,4 proc. w III kw. W rezultacie cały rok był gorszy, niż spodziewali się ekonomiści Ministerstwa Finansów, którzy zapisali w budżecie na 2012 r. wzrost PKB na poziomie 2,5 proc.

Pozostało 87% artykułu
Dane gospodarcze
Inflacja w listopadzie jednak wyższa. GUS zrewidował dane
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Dane gospodarcze
Małe chwile radości dla kredytobiorców walutowych. Stopy procentowe w dół
Dane gospodarcze
Inflacja w USA zgodna z prognozami, Fed może ciąć stopy
Dane gospodarcze
Dług publiczny Polski pobił kolejny rekord
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Dane gospodarcze
Kolejni członkowie RPP mówią w sprawie stóp procentowych inaczej niż Glapiński