Swoje prognozy dla chińskiej gospodarki skorygował także Bank Światowy.Według ekonomistów tej instytucji chiński PKB w tym roku wzrośnie o 8,3 a nie 8,4 proc. Jednocześnie, właśnie z powodu  wpływu spowolnienia  w Chinach na cały region BŚ obniżył  z 7,9 do 7,8 swoje prognozy dla Azji Wschodniej, z wyjątkiem Japonii i Indii

W  ostatnich trzech miesiącach 2012  chiński PKB zwiększył się o 7,9 proc, a  prognozy analityków i samych władz mówiły o   nadchodzącym przyspieszeniu. Ostrożnie szacowano,że I kwartał 2013 przyniesie przyspieszenie i przynajmniej 8 procentowy wzrost.

Gorsze od oczekiwanych  wyniki ma przede wszystkim przemysł, gdzie w marcu produkcja zwiększyła się o 8,9  proc,podczas gdy zakładano wzrost 10-procentowy. Rozczarowały także inwestycje, które stanowiły główny czynnik wzrostu, które zwiększyły się w tym czasie nie o 21,ale o 20 proc.   Wei Yao z Societe Generale uważa,że  chińska gospodarka doszła do najtrudniejszego momentu właśnie w I kwartale. Jej zdaniem jednak w sytuacji,kiedy mówi się o przeorientowaniu   głównych czynników wzrostu, chwilowe spowolnienie nie jest niczym groźnym. Dotychczas chińskie firmy szansy na rozwój upatrywały przede wszystkim w eksporcie i inwestycjach,które miały zwiększyć jego konkurencyjność. Tyle,że sytuacja na najważniejszych rynkach eksportowych  w Unii Europejskiej  (najważniejsze kraje praktycznie w recesji) i Stanach Zjednoczonych  ( spadek sprzedaży detalicznej o 0,4 proc. w marcu) nie jest najlepsza  . W tej sytuacji władze chińskie postanowiły pobudzić popyt wewnętrzny ,aby mieć większą kontrolę nad gospodarką. Na razie bank centralny dwukrotnie już obniżył stopy procentowe,tak aby pieniądz na rynku był tańszy tak dla firm, jak i dla konsumentów. Zatwierdzono również projekty infrastrukturalne o wartości ponad 150 mld dol. Zdaniem analityków Chińczycy mają jeszcze potężne pole do manewru w polityce pieniężnej.Ostrzegają jednak,że dalsze szybkie poluzowanie może znów doprowadzić do spekulacyjnych baniek i przegrzania gospodarki.

Na informacje o wyhamowaniu tempa wzrostu chińskiej gospodarki natychmiast zareagowały rynki surowcowe. Tanieje miedź,ale przede wszystkim załamał się rynek ropy naftowej,   bo Chińczycy zużywają 11 proc światowej ropy.

Za Brenta płacono w poniedziałek ano już tylko nieco powyżej 100 dol. za baryłkę. Amerykańska WTI kosztowała w Nowym  Jorku 88,73 dol.,najmniej od końca grudnia i o 2,56 dol mniej, niż na zamknięcie transakcji piątkowych., 100,8 dol.  dla kontraktów czerwcowych. —Ten spadek cen jest   spowodowany gorszymi danymi z Chin mówił Ken Hasegawa z Newedge w Tokio. — Są znacznie poniżej tego, czego oczekiwaliśmy - dodał. I  prognozuje jeszcze tańszą ropę.