Ceny towarów i usług konsumpcyjnych nad Wisłą były wyższe o 3,9 proc. niż przed rokiem – ogłosił Eurostat, unijny urząd statystyczny. Wyższy wzrost cen odnotowano tylko na Węgrzech (4,3 proc.) i w Rumunii (5,4 proc.).
– Wysoki poziom inflacji w Polsce to skutek m.in. ubiegłorocznego osłabienia złotego – mówi Piotr Kalisz, główny ekonomista banku Citi Handlowy. – Dodatkowo na początku 2009 r. mieliśmy do czynienia z podwyżkami cen administracyjnych. To wywindowało inflację i dopiero w kolejnych miesiącach, m.in. ze względu na wysoki punkt odniesienia z 2009 r., wskaźnik cen zacznie spadać. W tym roku te podwyżki są już bowiem mniejsze.
Poziom inflacji w Polsce podany przez Eurostat jest nieco wyższy od zaprezentowanego przez Główny Urząd Statystyczny (3,6 proc.). Wskaźnik HICP to zharmonizowany wskaźnik cen konsumpcyjnych obliczany według ujednoliconej metodologii Biura Statystycznego Unii Europejskiej. Dane do inflacji HICP pochodzą z wydatków budżetów gospodarstw domowych oraz z rachunków narodowych, a do wskaźnika CPI liczonego przez GUS tylko z wydatków budżetów domowych.
Kalisz zwraca uwagę, że w krajach wysoko rozwiniętych, np. w Niemczech, inflacja zaczęła szybko spadać, gdy zaczynał się kryzys gospodarczy. W styczniu roczny wskaźnik wzrostu cen osiągnął w Niemczech 0,8 proc. – Teraz tempo wzrostu cen w tych krajach przyspieszy, a u nas inflacja zacznie spadać – zaznacza Kalisz. Jego zdaniem w połowie roku dynamika wzrostu cen spadnie do 1,5 proc.
O spadku inflacji w kolejnych miesiącach przekonani są także analitycy NBP. W opublikowanej w piątek projekcji inflacyjnej wskazują, że inflacja CPI osiągnie średnio w 2010 r. 1,8 proc. Jednak potem przyspieszy do 2,4 proc. w 2011 r. i 3,5 proc. w 2012 r., m.in. za sprawą spodziewanego ożywienia na rynku pracy i osłabienia złotego. W drugim kwartale 2012 r. może nawet przekroczyć poziom 3,5 proc., czyli górną granicę odchyleń od celu inflacyjnego RPP (2,5 proc.). Na koniec 2012 r. może wynieść nawet 4 proc.