Wypracowany w ubiegłym roku z wielkim trudem przez unijne rządy kompromis został ostatecznie pogrzebany przez Parlament Europejski.

Deputowani nie zgodzili się na to, by 48-godzinny tygodniowy limit mógł być za zgodą pracownika wydłużony nawet do 65 godzin, co popierały między innymi Polska i Wielka Brytania. Europosłowie odrzucili także propozycję zróżnicowania czasu dyżurów lekarzy czy strażaków na aktywny i nieaktywny. Uznali, że cały czas na dyżurach musi być liczony, a nie tylko ten spędzony z pacjentem, czy na wyjeździe do zgłoszenia.

Przepisy dotyczące czasu pracy to sprawa niezwykle drażliwa. Przez wiele lat unijne rządy nie mogły dojść do porozumienia w tej sprawie. Wydawało się, że kompromis uzgodniony w ubiegłym roku przełamuje impas, jednak odrzucenie go teraz przez europosłów oznacza, że nowelizacja dyrektywy nie może wejść w życie. Parlament Europejski na zakończenie kadencji pokazał, że z jego głosem trzeba się liczyć.