Jak podaje firma doradcza DTZ, pierwsza faza rozwoju rynku handlowego koncentrowała się głównie w dużych miastach i aglomeracjach, teraz jednak z powodu ich nasycenia przesuwa się do ośrodków mniejszych – raport skupił się na miastach liczących 100 – 200 tys. mieszkańców, jak Elbląg, Olsztyn, Płock czy Włocławek.

Dzisiaj znajduje się w nich ok. 25 proc. całkowitej podaży centrów handlowych, a prawie połowa z nich została wybudowana po 2004 r. Jak dotąd rekordowy był ubiegły rok, kiedy to w miastach średniej wielkości powstało ponad 230 tys. mkw. centrów handlowych – tak nowych, jak i oddanych dzięki rozbudowie działających obiektów. W tym roku planowane jest oddanie kolejnych niemal 200 tys. mkw. Dzisiaj na tysiąc mieszkańców przypada 435 mkw. centrów, gdy w największych polskich ośrodkach to 590 mkw. Jednak średnie miasta szybko odrabiają zaległości i w ciągu najbliższych dwóch lat wskaźnik wzrośnie do 539.

Nic dziwnego, skoro 25 proc. nowych inwestycji w tym segmencie rynku nieruchomości przypada właśnie na takie lokalizacje. Plany deweloperów może jednak pokrzyżować kryzys, który szczególnie mocno uderzył w branżę odzieżową. To właśnie te sklepy były do tej pory jednymi z głównych najemców galerii, jednak w czasach spadającej sprzedaży i bankructw firm odzieżowych chętnych na nowe lokale może być dużo mniej.