Mniej optymistyczne przewidywania, to naturalnie efekt kryzysu w strefie euro i braku decyzyjności tamtejszych polityków, także przedłużających się negocjacji w sprawie redukcji greckiego zadłużenia. Dyrektor generalny Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Christine Lagarde straszy wręcz „powtórką z 1930 roku", jeśli nie zostaną podjęte energiczne działania.
—Ten rok musi być czasem zabliźniania ran po kryzysie. Ale temu procesowi trzeba koniecznie pomóc - powiedziała szefowa MFW w przeddzień publikacji korekty prognozy MFW dla świata na ten rok. Jest ona pesymistyczna, podkreśla eskalację ryzyka pogłębienia kłopotów i głębokiego spowolnienia rozwoju gospodarki świata. Byłoby o wiele gorzej - zdaniem MFW, gdyby nie wyraźne odbicie gospodarki amerykańskiej,gdzie konsumenci ruszyli na zakupy kosztem swoich oszczędności , a firmy znów zaczęły inwestować. Szybciej, niż oczekiwano powróciła do wzrostu gospodarczego Japonia.
Na ten rok MFW przewiduje dla świata wzrost PKB na poziomie 3,3 proc, w przyszłym - 3,9 proc. Ten rok będzie szczególnie trudny dla strefy euro - 0,5 proc PKB, przede wszystkim dla Włoch (minus 2,2 proc.) i Hiszpanii (minus 1,7 proc.). Co gorsza obydwa te kraje odnotują spadek PKB również w roku przyszłym (odpowiednio minus 0,6 i minus 0,6 proc.) Wyhamuje również tempo wzrostu Chin po 9,2 proc. PKB w 2011 do 8,2 proc. w 2012 , ale już 8,8 proc. w 2013. Taniejące surowce, w tym ropa naftowa, dla której MFW przewiduje średnią cenę na 2012 na poziomie 99 dol za baryłkę (o dolara mniej, niż w prognozach z października 2011) spowodują spowolnienie rozwoju gospodarki rosyjskiej. Na ten rok MFW zapowiada PKB zmniejszony o 0,8 proc (3,3 proc.), zaś na 2013 - o 0,5, czyli 3,5 proc. Przy tym najbardziej optymistyczne prognozy dotyczą krajów rozwijających się, które pod koniec 2013 powrócą do szybkiego tempa na poziomie 6,3 proc.
Zdaniem EBOR średni wzrost PKB we wszystkich krajach Europy Środkowej i Wschodniej, krajów bałtyckich oraz w byłych krajach ZSRR spadnie z 4,8 procent w 2011 do 3,1 proc. w 2012. Pod warunkiem,że nie nastąpi eskalacja kryzysu w eurolandzie.
EBOR nie ukrywa swojego zaniepokojenia odpływem kapitału z naszego regionu, który był odczuwalny już w trzecim kwartale 2011 roku. Chociaż z drugiej strony nie odnotowano spowolnienia w napływie bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Z kolei inwestycje portfelowe miały swoją najwyższą falę odpływu w sierpniu 2011 i były odczuwalne jeszcze w grudniu. „Zachodzi obawa,że kryzys ze strefy euro może przenieść się właśnie za pośrednictwem spółek-córek banków zachodnich. To zjawisko już można było zauważyć jesienią 2011, ale najprawdopodobniej będzie się ono nasilało" - czytamy w raporcie EBOR. Jego autorzy konkludują : A im dalej od strefy euro, tym kryzys będzie mniej odczuwalny.