Deficyt budżetowy USA w 2014 r. zmniejszył się do 483 mld dol., co odpowiada równowartości 2,8 proc. PKB. Wynik jest warty odnotowania. Przez ostatnie lata Amerykanie, podobnie jak i większość krajów rozwiniętych, sporo się napracowali, by zmniejszyć uzależnienie swoich budżetów od kredytów. W kryzysowym 2009 r. odnotowaliśmy ekstremum wskaźnika, kiedy poziom deficytu skoczył do 9,8 proc.
Waszyngton nie spoczywa na laurach. Jak zapowiadają przedstawiciele Biura Kongresu ds. Budżetu (Congressional Budget Office, CBO), najbliższe lata przyniosą dalszą poprawę wyników i tak aż do 2017 r.
Co stoi za amerykańskim sukcesem? Ekonomiści tłumaczą, że dobre wyniki to w dużej mierze zasługa szybko wracającej do zdrowia gospodarki. Wybuch kryzysu finansowego przed kilku laty posłał wielu Amerykanów na bezrobocie. Od tego czasu liczba osób bez pracy skurczyła się o około 9,4 mln, zmieniając bezrobotnych na zasiłku w pracujących i płacących podatki obywateli. To napędziło wpływy do państwowej kasy, która w ten sposób mocno zmniejszyła swoje uzależnienie od finansowania z rynku.
- Jesteśmy teraz w lepszym miejscu. Miejscu, k którym wielu z nas mogło tylko pomarzyć w 2011 r. – główny ekonomista BMO Capital Markets z Toronto. – Deficyt budżetowy nie zniknął i choć nadal jest sporym problemem, to nie spędza nam już snu z powiek – dodaje.