Minister sprawiedliwości Nikos Paraskevopoulos zapowiada, że państwo może zajmować niemieckie aktywa w Grecji, by wypłacać odszkodowania ofiarom III Rzeszy.
Tsipras podkreśla, że kwestia reparacji wojennych jest sprawą delikatną i skomplikowaną, ale jego rząd musi ją poruszyć, bo tego wymaga interes narodowy. - Grecki rząd będzie robił wszystko, by wypełnić w całości wszystkie swoje zobowiązania. Ale będzie również pilnował, by wypełnione zostały wszystkie zobowiązania wobec Grecji i jej narodu - twierdzi grecki premier. Przypomina, że kolejne niemieckie rządy za pomocą "milczenia, sztuczek prawnych i zwlekania" starały się uniknąć odpowiedzialności finansowej za zbrodnie swoich poprzedników.
Minister sprawiedliwości Nikos Paraskevopoulos deklaruje, że jego resort gotów jest wyegzekwować wyrok Sądu Najwyższego z 2000 r. przyznający odszkodowania rodzinom ofiar niemieckiej pacyfikacji wioski Distomo. Wieś ta została spalona przez Niemców, podczas operacji antypartyzanckiej w 1944 r. Zginęło 218 osób. Sąd Najwyższy uznał, że Niemcy muszą wypłacić za to odszkodowania. Wyrok nie został jednak wyegzekwowany. Resort sprawiedliwości zapowiada, że będzie negocjował w tej sprawie z Niemcami, a jeśli nie dojdzie do porozumienia, jest gotów zajmować niemieckie aktywa w Grecji.
Kwestia reparacji wojennych powróciła w trakcie kryzysu finansowego, ale poprzednie greckie rządy nie chciały otwierać dyskusji w tej drażliwej sprawie. W 2013 r. powstał jednak raport ministerstwa finansów dotyczący możliwych roszczeń. Specjaliści tego resortu przekopali się przez 190 tys. stron dokumentów z krajowych archiwów. Liczący 80 stron raport nosi sygnaturę „ściśle tajne", ale jego fragmenty przeciekły do mediów.
„Grecja nigdy nie dostała żadnego odszkodowania, ani za pożyczki, jakich musiała udzielić Niemcom, ani za zniszczenia, do których doszło w czasie wojny" – czytamy w konkluzji raportu. O jaką sumę może chodzić? O 162 mld euro, czyli blisko 80 proc. PKB Grecji, sumie, która pozwoliłaby krajowi wyjść z kryzysu zadłużeniowego.