Polityczna dyskusja o prywatyzacji Vattenfalla przed wyborami parlamentarnymi w Szwecji i prace zarządu koncernu nad strategią oraz restrukturyzacją to złe sygnały dla polskiego ministra skarbu. Z informacji „Rz” wynika, że szwedzki koncern, który już od dwóch lat jest współwłaścicielem poznańskiej grupy energetycznej Enea, nie odpowie na zaproszenie resortu do nabycia kolejnego pakietu jej akcji.
Zainteresowane przejęciem poznańskiej grupy firmy mogą składać oferty w resorcie skarbu do 13 sierpnia. Ministerstwo chce sprzedać przynajmniej 51 proc. akcji Enei, które są warte 4,2 mld zł.
Po tym, jak szwedzki koncern jesienią 2008 r. został akcjonariuszem Enei, faktycznie ratując jej ówczesny debiut giełdowy, wydawało się, że kolejnym krokiem koncernu będzie po prostu przejęcie tej grupy. Nadzieje ministra skarbu rozwiały się rok temu, gdy Szwedzi nie wysłali nawet wstępnej oferty, a wybrany do ostatecznych rokowań niemiecki RWE zrezygnował ze złożenia wiążącej oferty. Teraz eksperci wskazują na to, że spadek zapotrzebowania na energię i jej cen w Europie spowodował, że największe firmy branży szczególnie dokładnie analizują wydatki i ostrożnie planują kolejne inwestycje.
– Vattenfall nie jest jedyną firmą, której zarząd zapowiada działania zmierzające do poprawy efektywności i zwiększenia opłacalności – mówi jeden z ekspertów branży. – Inni potentaci, jak choćby EDF, E.ON czy Dalkia, sprzedają część aktywów, by poprawić płynność i obniżyć zadłużenie – dodaje.
Choć przychody ze sprzedaży Vattenfalla wzrosły w I półroczu o 18 proc., to jego zysk operacyjny wzrósł tylko minimalnie – o 1,8 proc. Wynik netto okazał się gorszy niż rok wcześniej o 16,3 proc. – Pomimo poprawy wyników w drugim kwartale, zyskowność jest niewystarczająca – mówił kilka dni temu prezes szwedzkiej firmy Oystein Loseth. Jego zdaniem Vattenfall, by osiągnąć cele finansowe, musi poprawić sprawność działania elektrowni, skoncentrować się na podstawowym biznesie i zwiększeniu efektywności.