Reklama

Prywatyzacja pracownicza bez sukcesów

W 2010 roku tylko czterem spółkom pracowniczym udało się zostać inwestorami

Publikacja: 28.12.2010 00:20

W Polsce działa 1500 spółek pracowniczych. Zakup firm w 2010 r. nie udał się co najmniej dziesięciu

W Polsce działa 1500 spółek pracowniczych. Zakup firm w 2010 r. nie udał się co najmniej dziesięciu załogom.

Foto: Rzeczpospolita

W maju tego roku Józef Makosiej, prezes Przedsiębiorstwa Zaopatrzenia Rolnictwa w Wodę Wodrol-Olsztyn, zwołał załogę i zapytał: – Chcecie dalej pracować w Wodrolu czy ryzykujemy, że ktoś nas kupi?

Odzew był natychmiastowy. Na ok. 70 zatrudnionych w firmie 44 osoby przystąpiły do nowo tworzonej spółki pracowniczej. Potem dogadali się z sąsiadem – Bujalski sp. z o.o., która wynajmowała od Wodrolu pomieszczenia. Ustalili, że Bujalski zostanie udziałowcem spółki pracowniczej, a potem wymieni udziały na część należących do Wodrolu nieruchomości.

Współpraca się opłaciła. Wodrol Spółka Pracownicza okazała się jedną z zaledwie czterech spółek pracowniczych, którym w 2010 r. udało się podpisać umowy zakupu swoich firm.

[srodtytul]Pomoc na papierze[/srodtytul]

Załogi prywatyzowanych firm powitały z entuzjazmem program wsparcia prywatyzacji pracowniczo-menedżerskiej przyjęty przez rząd w 2009 r. Liczono, że będzie można bez trudu dostać poręczenia kredytu w Banku Gospodarstwa Krajowego, a potem kupić swoje spółki.

Reklama
Reklama

Niestety, nadzieje okazały się płonne. Gwarancje udostępniono dopiero pół roku po przyjęciu programu. Szybko okazało się też, że nie są dla wszystkich. Najpierw trzeba dostać promesę kredytową w banku komercyjnym. A te z dużą ostrożnością traktują świeżo zawiązane spółki pracownicze. W efekcie z programu wsparcia nie skorzystała dotąd ani jedna z nich, choć kilka (m.in. spółka pracownicza Polmosu Bielsko-Biała) było nim zainteresowanych.

W praktyce szansę na sukces w prywatyzacji pracowniczo-menedżerskiej mają więc załogi średnich i małych firm, które znajdą partnera dysponującego wystarczającym kapitałem. Tak się stało w przypadku Wodrolu, a także spółki Inwestycje Wydawnicze, założonej w 2009 r. przez 65 pracowników wydawnictwa Bellona (aż 97 proc. zatrudnionych), która 4 grudnia podpisała przedwstępną umowę zakupu akcji Bellony wspólnie z firmą Creditero Holdings Limited z siedzibą na Cyprze. Ta druga firma to spółka celowa znanego dewelopera Ghelamco. – Znaleźliśmy partnera, który wykazał zainteresowanie naszymi nieruchomościami, podczas gdy pracownicy udowodnili już wcześniej, że potrafią wydawać książki i skutecznie je sprzedawać – mówi „Rz” Zbigniew Czerwiński, prezes spółki Inwestycje Wydawnicze. – To stwarza szansę, że uda się skutecznie rozdzielić działalność po zakupie Bellony.

[srodtytul]Niepokój pracowników[/srodtytul]

Osobnym przypadkiem jest Przedsiębiorstwo Górnicze Silesia, które podpisało umowę zakupu kopalni Silesia. Górnicy są w tej spółce w mniejszości. 67 proc. udziałów ma czeski inwestor Energeticky a Prumyslovy Holding.

Niepokój wśród załóg budzi też plan zniesienia prywatyzacji bezpośredniej wprowadzany ustawą o wykonywaniu niektórych uprawnień Skarbu Państwa (Sejm będzie debatować o niej 4 stycznia.) – Ta forma prywatyzacji pozwalała pracownikom wystąpić w pierwszej kolejności z inicjatywą zakupu swojej firmy. Po komercjalizacji nie będą mieć już tego przywileju – mówi „Rz” szef związku zawodowego w jednym z przedsiębiorstw państwowych.

– Prywatyzacja bezpośrednia jest jedną z możliwości przejmowania przez pracowników odpowiedzialności za swoją firmę i nie należy jej łączyć wprost z tzw. prywatyzacją pracowniczą – uspokaja Adam Leszkiewicz, wiceminister skarbu. – Zniesienie prywatyzacji bezpośredniej ustawą nie zablokuje rządowego programu prywatyzacji pracowniczo-menedżerskiej, bo jest on tak naprawdę instrumentem wsparcia dla spółek założonych przez pracowników – przy udziale BGK, a chcących uczestniczyć w nowych procesach prywatyzacyjnych.

Reklama
Reklama

Leszkiewicz dodaje, że liczba przedsiębiorstw państwowych maleje i prywatyzacja bezpośrednia staje się coraz rzadsza.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorki,

[mail=b.chomatowska@rp.pl]b.chomatowska@rp.pl[/mail][/i]

[ramka][srodtytul]Spółki pracownicze z zyskami i bez długów[/srodtytul]

Z dotychczasowych raportów Najwyższej Izby Kontroli wynika, że istniejące już spółki pracownicze radzą sobie nieźle. Większość z nich osiąga po prywatyzacji dobre wyniki finansowe. Kłopoty mają nieliczne. Zdaniem NIK oznacza to, że tzw. leasing pracowniczy (oddanie przedsiębiorstwa do odpłatnego korzystania spółce z udziałem pracowników) sprawdza się jako forma prywatyzacji. Zwłaszcza niewielkich firm. W latach 2000 – 2007 sprywatyzowano ich w ten sposób 185. Tylko w 14 przypadkach prywatyzacja się nie powiodła (spółki nie regulowały płatności, Skarb Państwa musiał rozwiązać umowy). Według danych GUS zysk netto osiąga 82,9 proc. spółek pracowniczych. [/ramka]

Budżet i podatki
Nowy raport KE: miliardy uciekają z VAT. Jak Polska wypada na tle krajów UE?
Budżet i podatki
Sejm przyjął ustawę budżetową na 2026 rok
Budżet i podatki
Jak inwestować bez „podatku Belki”. Jest projekt nowej ustawy
Budżet i podatki
Polska rozdaje miliardy nie tam, gdzie trzeba. Eksperci: skończmy z socjalem „dla wszystkich”
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Budżet i podatki
Z każdych 100 zł państwowych programów socjalnych tylko 20 zł trafia do najuboższych
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama