Niestety, nadzieje okazały się płonne. Gwarancje udostępniono dopiero pół roku po przyjęciu programu. Szybko okazało się też, że nie są dla wszystkich. Najpierw trzeba dostać promesę kredytową w banku komercyjnym. A te z dużą ostrożnością traktują świeżo zawiązane spółki pracownicze. W efekcie z programu wsparcia nie skorzystała dotąd ani jedna z nich, choć kilka (m.in. spółka pracownicza Polmosu Bielsko-Biała) było nim zainteresowanych.
W praktyce szansę na sukces w prywatyzacji pracowniczo-menedżerskiej mają więc załogi średnich i małych firm, które znajdą partnera dysponującego wystarczającym kapitałem. Tak się stało w przypadku Wodrolu, a także spółki Inwestycje Wydawnicze, założonej w 2009 r. przez 65 pracowników wydawnictwa Bellona (aż 97 proc. zatrudnionych), która 4 grudnia podpisała przedwstępną umowę zakupu akcji Bellony wspólnie z firmą Creditero Holdings Limited z siedzibą na Cyprze. Ta druga firma to spółka celowa znanego dewelopera Ghelamco. – Znaleźliśmy partnera, który wykazał zainteresowanie naszymi nieruchomościami, podczas gdy pracownicy udowodnili już wcześniej, że potrafią wydawać książki i skutecznie je sprzedawać – mówi „Rz” Zbigniew Czerwiński, prezes spółki Inwestycje Wydawnicze. – To stwarza szansę, że uda się skutecznie rozdzielić działalność po zakupie Bellony.
[srodtytul]Niepokój pracowników[/srodtytul]
Osobnym przypadkiem jest Przedsiębiorstwo Górnicze Silesia, które podpisało umowę zakupu kopalni Silesia. Górnicy są w tej spółce w mniejszości. 67 proc. udziałów ma czeski inwestor Energeticky a Prumyslovy Holding.
Niepokój wśród załóg budzi też plan zniesienia prywatyzacji bezpośredniej wprowadzany ustawą o wykonywaniu niektórych uprawnień Skarbu Państwa (Sejm będzie debatować o niej 4 stycznia.) – Ta forma prywatyzacji pozwalała pracownikom wystąpić w pierwszej kolejności z inicjatywą zakupu swojej firmy. Po komercjalizacji nie będą mieć już tego przywileju – mówi „Rz” szef związku zawodowego w jednym z przedsiębiorstw państwowych.
– Prywatyzacja bezpośrednia jest jedną z możliwości przejmowania przez pracowników odpowiedzialności za swoją firmę i nie należy jej łączyć wprost z tzw. prywatyzacją pracowniczą – uspokaja Adam Leszkiewicz, wiceminister skarbu. – Zniesienie prywatyzacji bezpośredniej ustawą nie zablokuje rządowego programu prywatyzacji pracowniczo-menedżerskiej, bo jest on tak naprawdę instrumentem wsparcia dla spółek założonych przez pracowników – przy udziale BGK, a chcących uczestniczyć w nowych procesach prywatyzacyjnych.