„Przyszłoroczny budżet będzie bardzo napięty. Prognozowany przez nas deficyt jest dużo większy niż założony przez rząd" – piszą w opinii dla „Rzeczpospolitej" były wicepremier prof. Jerzy Hausner i były minister finansów Mirosław Gronicki.
W efekcie, ich zdaniem, zamiast obiecanych przez ministra finansów Pawła Szałamachę 2,9 proc. PKB deficyt całego sektora finansów publicznych w 2017 r. może sięgnąć 3,5 proc. PKB. Oznaczałoby to przekroczenie unijnego limitu (3 proc. PKB) i wszczęcie w 2018 r. procedury nadmiernego deficytu wobec Polski. Pierwsze kroki w tej procedurze nie są zwykle bardzo restrykcyjne. Ale przy nieprzychylnym nastawieniu Brukseli do Warszawy może to być procedura znacznie bardziej dotkliwa niż poprzednio.
Z kolei dług publiczny według Hausnera i Gronickiego może przekroczyć 55 proc. PKB. Co prawda liczony według unijnych zasad ESA 2010, ale gdyby te zasady przenieść na podwórko krajowe, to mielibyśmy do czynienia z przekroczeniem limitu dla długu zapisanego w ustawie o finansach publicznych.
Jak wyjaśniają ekonomiści, ich prognozy wynikają przede wszystkim z obaw o stronę dochodową budżetu państwa.
„W przyszłym roku niedobór dochodów może być spory" – piszą. Może on wynosić 9 mld zł, a z samych podatków nawet 14 mld zł. „Uważamy, że prognoza makro jest przestrzelona w górę, podobne jak inflacja. Założono zbyt dużą ściągalność podatków i wzrost zysków firm" – wskazują ekonomiści.