Polacy ograniczyli zakupy, bo ich pensje nie rosną już w takim tempie jak rok – dwa lata temu. To spowoduje, że wpływy z VAT w I kwartale nie będą tak wysokie jak w poprzednich latach. W rezultacie po I kwartale 2010 r. deficyt budżetowy może sięgnąć 16 – 20 mld zł wobec 52,2 mld zł zaplanowanych na cały 2010 r. – szacują ekonomiści.
W pierwszych trzech miesiącach 2009 r. z podatku od towarów i usług, czyli głównego źródła zasilającego budżet, do kasy państwa wpłynęło około 25 mld zł. Już wtedy w porównaniu z tym samym okresem 2008 r. wpływy z VAT były niższe o blisko 3 mld zł. Teraz może być jeszcze gorzej.
– Nie ma przyspieszenia w podwyżkach wynagrodzeń, a wysoka inflacja powoduje, że w ujęciu realnym sprzedaż i konsumpcja wyglądają słabo – twierdzi Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Banku. W jego opinii dynamika tej ostatniej wyhamuje z 2 proc. w IV kwartale ubiegłego roku do około 1,5 proc. w pierwszych trzech miesiącach tego roku. – Niestety także wzrost gospodarczy w I kwartale może już nie osiągnąć poziomu z końcówki 2009 r., czyli 3,1 proc. – wyjaśnia Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – Będzie dobrze, jeśli wynik sięgnie 2,8 – 2,9 proc.Ekonomista przewiduje, że w całym roku PKB wzrośnie o 2,4 proc., a nie, jak chciałby rząd, o 3 proc.
Słaby początek roku i wysoki deficyt, który po dwóch miesiącach mógł wynieść 10– 15 mld zł, nie oznacza na szczęście tragedii dla kasy państwa. – Resort finansów przygotował tegoroczny plan dochodów, opierając się na bardzo konserwatywnych założeniach – przypomina prof. Andrzej Wernik z Akademii Finansów. – Nawet jeśli wpływy teraz są słabsze, to dalsza część roku powinna przynieść poprawę.
Poza tym – jak szacuje Jankowiak – dodatkowe 12 – 13 mld zł rząd powinien dostać z dywidend i wypłaty z zysku NBP. Michał Boni, szef doradców ekonomicznych premiera, stwierdził nawet niedawno, że całoroczny deficyt będzie niższy od planowanego o 10 – 15 mld zł. Andrzej Wernik nie jest jednak pewny, czy rzeczywiście tak się stanie. Tym bardziej że łącznie z deficytem środków unijnych deficyt sięga 66,6 mld zł. – Na szczęście rząd wziął się do prywatyzacji i zebrał już z niej 5 mld zł. To uratuje nas przed nadmiernym wzrostem zadłużenia – wyjaśnia prof. Wernik.