#RZECZoBIZNESIE: Adrian Furgalski: Tak czy inaczej państwo musi zapłacić więcej za drogi

Nie zrealizujemy programu drogowego w zakładanym zakresie rzeczowym za przyjęte kiedyś 135 mld zł - mówi Adrian Furgalski, członek zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, gość programu Pawła Rożyńskiego.

Aktualizacja: 03.06.2019 16:17 Publikacja: 03.06.2019 13:57

#RZECZoBIZNESIE: Adrian Furgalski: Tak czy inaczej państwo musi zapłacić więcej za drogi

Foto: tv.rp.pl

Na drogach i kolei mamy powtórkę sprzed 6 lat, a obiecywaliśmy sobie, że wyciągniemy lekcję z popełnionych błędów.

- Wtedy też był szybki ruch cen w górę, bo nagromadziły się inwestycje. Kto przetrwał tamten boom inwestycyjny może sobie gratulować. Wiele podmiotów upadło, 150 tys. podmiotów straciło pracę. Oni wyjechali, albo się przekwalifikowali. Dzisiaj problemem jest brak rąk do pracy - mówił Furgalski.

W 2011 r. mieliśmy wydatki na drogach na poziomie 26 mld zł. W 2014 r., między jedną perspektywą a drugą, wydatki spadły do 10 mld zł. W ubiegłym roku znów wzrosły do 20 mld zł. - Nie powinno być takich górek i dołków – ocenił gość.

2020 r. jest za pasem, rozpoczyna się nowa perspektywa.

- Kolej mówi, że ma przygotowane inwestycje, drogowcy też. Chcielibyśmy zobaczyć harmonogram, żebyśmy wiedzieli, że te wydatki ruszą. Początkowo możemy wydatkować pieniądze krajowe, a potem sobie to odbijemy, jak przyjdą środki unijne - tłumaczył Furgalski.

Rząd mówi, że wg wskaźniku GUSu, koszty inwestycji w ciągu 2-3 lat poszły w górę o 2-3 proc.

- Bzdura. Sam asfalt poszedł o 90 proc., stal o ponad 50 proc., a beton o ponad 30 proc. W ciągu tych lat koszty poszły w górę przeciętnie 30-35 proc. - wyliczył gość.

Podkreślił, że dzisiaj jest pewne, że nie zrealizujemy programu drogowego w zakładanym zakresie rzeczowym za przyjęte kiedyś 135 mld zł. Brakuje 10-12 mld zł. To samo jest w programie kolejowym. Tutaj rząd dołożył już 3 mld zł, a jeszcze 6-9 mld zł brakuje.

Furgalski zauważył, że robienie porządków póki co dotknęło firmy włoskie. - Zerwano kontrakty, bo postęp prac był mizerny. Pewnie będą zrywane kolejne umowy. GDDKiA chce zrobić porządek z kontraktami, gdzie są zaangażowane pieniądze unijne, żeby szybko wybrać następcę – mówił.

Rząd pewnie myśli tak, że „pojęczą, a pewnie nic się nie stanie".

- To dosyć optymistyczne, bo na korytarzach mówi się o zagrożonych kontraktach. Chodzi o 8-10 kontraktów na ok. 150 km. „Rzeczpospolita" pisała np. o drodze S5 pomiędzy Poznaniem a Bydgoszczą – przypomniał Furgalski.

- Po takich kwotach, jak budowały firmy wyrzucone, czy te, które zerwały kontrakty, nie jesteśmy w stanie tych odcinków dokończyć. Tak czy inaczej państwo musi zapłacić więcej. Może lepiej dogadać się z wykonawcą i uwzględnić wzrost kosztów, niż zrywać z nim umowę i przystępować do nowego postępowania – dodał.

Na drogach i kolei mamy powtórkę sprzed 6 lat, a obiecywaliśmy sobie, że wyciągniemy lekcję z popełnionych błędów.

- Wtedy też był szybki ruch cen w górę, bo nagromadziły się inwestycje. Kto przetrwał tamten boom inwestycyjny może sobie gratulować. Wiele podmiotów upadło, 150 tys. podmiotów straciło pracę. Oni wyjechali, albo się przekwalifikowali. Dzisiaj problemem jest brak rąk do pracy - mówił Furgalski.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Materiał Partnera
Producenci cementu potrzebują ochrony przed importem z Ukrainy
Budownictwo
Polska branża cementowa musi bronić miejsc pracy
Budownictwo
Czym jest azbest? Jeśli masz go na dachu, musisz usunąć na własny koszt
Budownictwo
Erbud gromadzi portfel