Przez trzy pierwsze dni tego tygodnia na warszawskiej giełdzie działo się stosunkowo niewiele. Zmienność była relatywnie niska, a inwestorzy trochę z zazdrością patrzyli na zachowanie innych rynków, gdzie indeksy zdobywały coraz to wyższe poziomy . Aż w końcu przyszedł czwartek i sytuacja diametralnie się zmieniła. Nad Warszawą znowu zaświeciło słońce.
Sam początek czwartkowych notowań nie zapowiadał jeszcze fajerwerków. WIG20 rozpoczął dzień od symbolicznego wzrostu. To jednak był tylko wstęp do dalszych wydarzeń rynkowych. Właściwie chwilę po rozpoczęciu notowań byki przystąpiły do zdecydowanej ofensywy. W południe indeks największych spółek naszego parkietu zyskiwał już ponad 1,5 proc. Na innych rynkach co prawda też świecił kolor zielony, ale wzrosty nie były tak okazałe jak w Warszawie. W końcu więc nasz indeks WIG20 zaczął nadrabiać zaległości względem innych rynków z ostatnich dni. Jakby tego było mało ruch ten był poparty wysokimi obrotami, co dodatkowo go uwiarygadniało. Wystarczy powiedzieć, że w południe obroty wynosił 500 mln zł czyli tyle co czasami podczas całej sesji.
Druga część dnia została zdominowana przez informacje ze strony Europejskiego Banku Centralnego (zasygnalizował on, że nie zmieni on stóp procentowych co najmniej do połowy 2020 r.) oraz początek notowań na Wall Street (przyniósł on głównie niezdecydowanie). Wydarzenia te odcisnęły piętno na wielu europejskich rynkach. Dość powiedzieć, że niemiecki DAX, który w pierwszej części dnia zyskiwał 0,7 proc. zjechał 0,5 proc. pod kreskę. Byki w Warszawie wykazały się jednak wyjątkową odpornością. Popyt na akcje z GPW był zresztą tak silny, że musiałoby dojść do prawdziwego kataklizmu, aby na ostatniej prostej nastroje wyraźnie się popsuły. WIG20 ostatecznie zyskał 1,7 proc. i był to najlepszy wynik w całej Europie. Obroty na całym rynku wyniosły 1,1 mld zł co jak na nasze warunki jest wynikiem więcej niż przyzwoitym. Rezultat ten raczej nie był dziełem lokalnych inwestorów. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że za ruch na parkiecie odpowiadał przede wszystkim zagraniczny kapitał.
Liderami wzrostów w gronie największych spółek były telekomy. Akcje Orange podrożały o 15,6 proc. Świetnie wypadła także firma Play Communications, której papiery zyskały 10,7 proc. Akcje Cyfrowego Polsatu urosły 6,3 proc. Tego typu wzrosty wśród największych spółek to rzadkość, ale jednocześnie mają one fundamentalne uzasadnienie. Operatorzy podwyższają ceny abonamentów, co może mieć pozytywny wpływ na ich przyszłe wyniki. Świetnie w czwartek prezentował się też bank PKO BP. Zyskał on 5 proc.