Pandemia: 400 mln tulipanów do zniszczenia

Dla Holendrów, to prawdziwa tragedia. Epidemia koronawirusa wybuchła na początku tulipanowych żniw. A odbiorców nie ma.

Publikacja: 19.04.2020 10:52

Pandemia: 400 mln tulipanów do zniszczenia

Foto: Bloomberg

Holenderscy hodowcy musieli zniszczyć tylko w marcu 400 mln kwiatów — szacuje Fred van Tol, który odpowiada za sprzedaż w Royal FloraHolland, największej holenderskiej kooperatywie zrzeszającej producentów kwiatów i roślin. —Wirus uderzył w chwili, kiedy akurat był szczyt sprzedaży tulipanów — mówi van Tol. Jego zdaniem przychody holenderskich hodowców spadną przynajmniej o połowę. Szczyt przypada rokrocznie na Dzień Kobiet, Dzień Matki i Wielkanoc. Wtedy Holendrzy sprzedają wówczas kwiaty za 30 mln euro dziennie, a przychody z sezonowego szczytu, który trwa ok. 8 tygodni potrafią sięgnąć nawet 7 mld euro.

Dzień horroru

Kwiaciarnie we Włoszech, Francji i Hiszpanii, ale także w większości krajów europejskich są zamknięte. Nie ma wielkich wesel, kongresów, wystaw czy konferencji, gdzie kwiaty są zwyczajową dekoracją. Nie odbierają kwiatów armatorzy, bo statki wycieczkowe zmieniły się w miejsca kwarantanny. I nic nie zapowiada, że sytuacja mogłaby się zmienić na lepsze.

Piątek, 13 marca dla Holendrów był dniem horroru. Na giełdzie w Aalsmeer cena tulipanów spadła do zera i nikt nie chciał ich nawet brać za darmo. Straty są ogromne, bo tulipan może i jest łatwą rośliną do wyhodowania, ale trzeba mu poświęcić sporo pracy. Cebulki roślin ściętych wiosną wykopuje się w lipcu. Trzeba je schłodzić, przetrzymać w odpowiedniej temperaturze do października, kiedy przychodzi czas nasadzeń.

W najgorszej sytuacji są dzisiaj ci producenci kwiatów, którzy postawili na eksport. Jan de Boer, dyrektor generalny i właściciel Barendsen, największej holenderskiej firmy eksportowej nie ukrywa, że jak na razie stracił 90 proc. tegorocznych planowanych przychodów. Zazwyczaj o tej porze zatrudniał 60 pracowników, teraz ich liczbę musiał ograniczyć do 6 osób. I akurat ich płace nie są dla niego kosztem, ponieważ mógł skorzystać z rządowego programu pomocowego, z którego wypłaca ich zarobki. Tyle, że mogą oni jedynie wykonywać prace porządkowe i pielęgnacyjne, ponieważ sprzedaży praktycznie nie ma. Największym klientem Barendsena były Viking River Cruises, których statki stoją zacumowane, a perspektywa ich wyruszenia w rejsy tak popularne wśród Amerykanów, jest wielką niewiadomą.

Keukenhof, największy park kwiatowy w Holandii miał zazwyczaj o tej porze ponad 1,5 mln odwiedzających tygodniowo. To czas, kiedy wiosenne rośliny są w pełnym rozkwicie. Decyzją rządu został zamknięty 21 marca w ramach ochrony przed koronawirusem. Planowana, ale nadal niepewna data otwarcia, to 10 maja. Jeśli rzeczywiście wtedy zostanie udostępniony publiczności, to straty i tak sięgną 22 mln euro. —Niestety natura nie poddaje się jakimkolwiek rządowym regulacjom, a w tym roku mamy wyjątkowo piękną wiosnę, a kwiaty wyglądają spektakularnie — mówi Bart Siemerink, dyrektor Keukenhof. I nie ukrywa swoich obaw, że w tym roku park będzie zamknięty przez cały sezon, a obejrzeć go można jedynie w Internecie klikając w Keuekenhof Virtually Open. Bart Siemiernik osobiście oprowadza po parku odwiedzających online. I zaprasza na sezon 2021. Zwiedzanie Keukenhof nie jest tanie. Bilet wstępu dla osoby dorosłej, to 17 euro, jeśli kupimy go w Internecie, o euro drożej jest w kasie na miejscu.

Handel musi wrócić

Holenderscy hodowcy są umiarkowanymi optymistami. —Ludzie zawsze będą kupowali kwiaty. Więc handel musi wrócić. To czego jednak bardzo się obawiam, to strona finansowa biznesu w tym roku. Jeśli ktoś nie będzie w stanie pokryć strat oszczędnościami bądź kredytami, wypadnie z biznesu, dlatego zrobię wszystko, żeby przetrwać. Dla mnie to coś więcej, niż pieniądze, to pasja, której poświęciłem całe życie – mówi Jan de Boer.

Także polskich hodowców tulipanów dosięgnął kryzys. W połowie marca tak samo, jak ich holenderscy koledzy byli zmuszeni do niszczenia kwiatów. Ale w handlu detalicznym ceny trzymają się mocno. Tulipany kosztują w hurcie 0,80-1,60 złotego, na ulicy kupimy je po 1,5-2,50 za sztukę, czyli zapłacimy tyle, ile przed kryzysem.

Staniały w firmach zajmujących się wysyłką bukietów na zamówienie. Ale i ceny były niebotyczne. Za wiązankę, bez przybrania przed kryzysem trzeba było zapłacić nawet 150 złotych, teraz ok 130 złotych. Wyraźnie widać także, że trzymanie cen nie zawsze się opłaca. Na bazarach pojawili się sprzedawcy kwiatów wyraźnie gorszego gatunku, najprawdopodobniej z importu, ale można z nich zrobić naprawdę piękny bukiet. Ich cena jest bardziej przystępna niż w „profesjonalnym" handlu. Niezłej jakości tulipan kosztuje wtedy nie więcej, jak 80 groszy.

Holenderscy hodowcy musieli zniszczyć tylko w marcu 400 mln kwiatów — szacuje Fred van Tol, który odpowiada za sprzedaż w Royal FloraHolland, największej holenderskiej kooperatywie zrzeszającej producentów kwiatów i roślin. —Wirus uderzył w chwili, kiedy akurat był szczyt sprzedaży tulipanów — mówi van Tol. Jego zdaniem przychody holenderskich hodowców spadną przynajmniej o połowę. Szczyt przypada rokrocznie na Dzień Kobiet, Dzień Matki i Wielkanoc. Wtedy Holendrzy sprzedają wówczas kwiaty za 30 mln euro dziennie, a przychody z sezonowego szczytu, który trwa ok. 8 tygodni potrafią sięgnąć nawet 7 mld euro.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Szef PSE: Polska energetyka potrzebuje lepszej koordynacji działań
Biznes
Menedżerowie kluczowych spółek: bilans akcesji do UE jest korzystny
Biznes
Polska po akcesji do UE stała się potęgą w produkcji sprzętu AGD
Biznes
Volkswageny w miejsce polonezów. Polacy mają jednak wciąż mało samochodów
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO