Inicjatorem wysłuchania jest Komisja Petycji, którą kieruje europoseł Marcin Libicki. Choć parlament nie ma możliwości zablokowania inwestycji, wynik debaty będzie wyraźnym wsparciem dla jednej lub drugiej strony. Tym bardziej że Komisji Petycji udało się zebrać doborowe grono uczestników. W wysłuchaniu wezmą m.in. udział dwaj unijni komisarze: środowiska Stavros Dima oraz energii Andris Piebalgs. Dyskusja w pierwszej części będzie dotyczyć skutków ekologicznych, w drugiej – ekonomicznych. Zaproszono również przedstawicieli konsorcjum inwestorów gazociągu – szefów spółki Nord Stream, a także ekspertów polityki energetycznej i środowiska.
– To wysłuchanie publiczne jest istotne dla przygotowania raportu o wpływie gazociągu bałtyckiego na środowisko i zaplanowanej jeszcze na to półrocze debaty w Parlamencie Europejskim – uważa Marcin Libicki.
Komisja Petycji przygotuje własny raport za kilka tygodni, potem w czasie debaty będzie o nim dyskutować PE. Jak przyznaje europoseł, wnioski z raportu najpewniej będą wskazywać na niebezpieczeństwa, jakie może spowodować budowa gazociągu.
– Zagrożenia przy realizacji tego typu inwestycji występują zawsze, ale na pewno są większe, gdy mamy do czynienia z tak dużą skalą robót na stosunkowo płytkim i zamkniętym morzu, jakim jest Bałtyk. Każe to patrzeć na projekt Nord Streamu z największą ostrożnością, a nawet niepokojem – uważa Marcin Libicki.
Negatywny raport i debata nad nim w Parlamencie Europejskim mogą tylko wzmocnić niechęć, z jaką państwa z regionu Bałtyku patrzą na niemiecko-rosyjską inwestycję. Swoje zastrzeżenia do budowy rurociągu zgłasza nie tylko Polska, ale i rządy Szwecji, Finlandii czy Litwy. Presja na zatrzymanie inwestycji stanie się dzięki temu większa, co dla jej inicjatorów będzie oznaczać dodatkowe kłopoty.