Wczoraj Komisja Europejska opublikowała raport – „Rz” pisała o nim jako pierwsza – w którym Polska została sklasyfikowana na przedostatnim miejscu w Unii pod względem nasycenia szerokopasmowym Internetem. Urząd Komunikacji Elektronicznej w komentarzu do raportu oskarża Telekomunikację Polską o hamowanie rynkowej konkurencji, a przez to i rozwoju rynku.
– TP od początku kwestionowała oferty ramowe, utrudniała ich wdrożenie, kwestionowała i opóźniała wykonywanie decyzji międzyoperatorskich – twierdzi UKE. Operator nie zamierza brać na siebie całej winy.
– Komisja przeoczyła fakt, że od dwóch lat, a więc od rozpoczęcia przez TP akcji promujących usługi internetowe, wprowadzenia podobnej usługi przez operatorów telewizji kablowej oraz udostępnienia na zasadzie hurtowej naszych łączy internetowych konkurentom rozwój jest niezmiernie dynamiczny, a poziom nasycenia wzrósł pięciokrotnie. Tym bardziej zdumiewa bardzo emocjonalna i niestety w wielu miejscach mijająca się z prawdą reakcja UKE – mówi Ireneusz Piecuch, dyrektor wykonawczy TP.Stan internetowego rynku trudno ocenić z braku precyzyjnych danych. UKE szacuje liczbę łączy szerokopasmowych na 3,4 mln na koniec 2007 r. Netia tymczasem ocenia rynek na 4,7 mln.
Sama TP miała ok. 2 mln, sieci telewizji kablowej ok. 1 mln, a sieci komórkowe ok. 800 tys. Na 500 tys. – 1 mln szacowani są klienci małych lokalnych sieci. Tym samym nasycenie Polski usługami internetowymi waha się między 9 a 12 proc.UKE nie liczy we wszystkich statystykach mniej wydajnych łączy (poniżej 144 kb/s).
Rz: Czy zgadza się pan z tezami raportu KE o zbyt niskiej liczbie łączy internetowych w Polsce?