Sąd na Ukrainie zarekwirował łódzkiemu przedsiębiorcy tira z naczepą wartości 250 tys. zł, bo przez pomyłkę załadowano inny asortyment kwiatów. Celnicy z Iwano-Frankowska, którzy 6 marca kontrolowali przesyłkę, wśród wielu kwiatów znaleźli tulipany i róże, zamiast narcyzów i chryzantem.
– W trakcie załadunku pomylono część palet i stąd niezgodność – tłumaczy Jacek Kuliński, właściciel firmy AZ Flowers. – Wartość towaru dostarczona na Ukrainę była niższa niż deklarowana jedynie o 56 zł, a kwiatów było 675 mniej niż w fakturze. W konsekwencji pomyłki powinienem zapłacić wyższe cło.
Celnicy uznali jednak, że to kontrabanda i wszczęli sprawę z artykułu 352 kodeksu celnego Ukrainy, który przewiduje przepadek mienia za niezgodność towaru ze stanem rzeczywistym. – W polskim prawie musimy dokładnie wyjaśnić wszelkie okoliczności zdarzenia, nim podejmiemy jakąkolwiek decyzję – mówi Anna Ludkowska, rzecznik Łódzkiej Izby Celnej. – Postępowania trwają czasem kilka miesięcy. W Iwano-Frankowsku sprawę rozpoznano w jeden dzień, a nazajutrz odbyła się rozprawa sądowa, która trwała kwadrans.
18 proc. - o tyle wzrósł w 2007 r. ruch ciężarowy na granicy polsko-ukraińskiej
Właściciela firmy nie było na rozprawie, bo nie miał możliwości dotrzeć w tak krótkim czasie na Ukrainę. Sąd w Iwano-Frankowsku nie poinformował go, że wyda postanowienie wobec jego własności. Sądzono wyłącznie kierowcę i uznano za winnego wwiezienia na teren Ukrainy z naruszeniem przepisów kodeksu celnego kwiatów, roślin i liści dekoracyjnych o wartości ponad 16 tys. hrywien (8 tys. zł).