Urząd chce szybszego niż do tej pory spadku hurtowych stawek na połączenia do sieci komórkowych (MTR). Dzięki temu w przyszłym roku mogą spaść ceny usług telefonii stacjonarnej, a może również komórkowej. Operatorom GSM nowy pomysł się nie podoba.
– UKE uporządkowało hurtowy rynek na kilka lat, a teraz znowu modyfikuje warunki na rynku. Jeszcze w listopadzie 2007 r. urząd podtrzymywał wcześniejszy harmonogram obniżek. Nie widzimy żadnych okoliczności, które uzasadniałyby zmianę jego stanowiska – mówi Zbigniew Lazar, rzecznik PTC. W podobnym duchu wypowiadają się przedstawiciele innych sieci. Każda zmiana hurtowych stawek powoduje spadek wartości hurtowego rynku od kilkuset milionów do ok. 1 mld zł. Cierpią na tym przychody sieci GSM, ale także operatorów stacjonarnych i telekomunikacyjnych hurtowników. UKE tymczasem chciałoby, aby hurtowe stawki spadały znacznie szybciej, niż urząd zapowiedział dwa lata temu. Nie wiadomo, jak nowa obniżka miałaby wyglądać. – Jeszcze to badamy – mówi Anna Streżyńska, szefowa UKE.
73 proc. - taki udział w rynku połączeń z telefonów stacjonarnychna komórkowe ma TP SA.
Operatorzy sami dają pretekst konstrukcją swoich taryf detalicznych. – Średnia cena minuty połączenia w ofercie detalicznej to ok. 0,30 zł, a stawka hurtowa – 0,40 zł. Gołym okiem widać, że coś tu nie gra – mówi Anna Streżyńska. Operatorzy mogą sobie pozwolić na taką konstrukcję taryf, bo niższe ceny za połączenia w jednych taryfach rekompensują wyższymi cenami w innych oraz przychodami z hurtowych opłat, jakie wnoszą sieci stacjonarne, kiedy ich klienci dzwonią na komórki. To trzecie co do wielkości (po przychodach za połączenia i SMS) źródło wpływów w budżetach sieci GSM.
Spadek stawek MTR przesądza o niższych cenach połączeń, jakie płacą użytkownicy telefonów stacjonarnych, gdy dzwonią na komórki. UKE ma narzędzia, aby te spadki wymusić.