Polski nie ominie spowolnienie gospodarcze – uważają eksperci Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. – Ważne jest jednak, czy będziemy się rozwijać w tempie 4,5 proc. czy wolniej – zauważyła na czwartkowej konferencji Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.
Ekonomiści Lewiatana przekonują, że tempo wzrostu w dużej mierze zależeć będzie od postawy związkowców. Zdaniem Lewiatana dalsze podwyżki płac, niepowiązane ze wzrostem wydajności pracy, są groźne dla firm i gospodarki. – Zastanawiamy się, czy związkowcy i pracownicy wiedzą, że swoimi żądaniami mogą przyspieszyć osłabienie gospodarcze – mówił Lech Pilawski, dyrektor generalny PKPP Lewiatan.
Z analizy danych makroekonomicznych wynika, iż to wzrost płac i zwiększenie jego udziałów w strukturze kosztów jest najpoważniejszym czynnikiem, który spowodował, że w ostatnim półroczu koszty w firmach rosły szybciej niż przychody. – Pogorszenie się relacji pomiędzy kosztami a przychodami oznacza mniejsze zdolności akumulacyjne i kredytowe firm – wyliczała Krzysztoszek. I przypomniała, że w pierwszych sześciu miesiącach tego roku zyski netto wzrosły o 8,5 proc., podczas gdy straty netto o ponad 47 proc. – To jest tendencja równie niedobra jak informacje o tym, że maleje odsetek firm, które osiągają dodatnie wyniki finansowe – stwierdziła.
Wzrost kosztów obniża konkurencyjność firm na zagranicznych rynkach. – Pogarszające się warunki eksportu wpływają na spowolnienie tempa wzrostu produkcji sprzedanej przemysłu. Przedsiębiorstwa redukują bieżącą produkcję, obawiając się nadmiernego wzrostu zapasów i pogorszenia opłacalności sprzedaży na eksport – tłumaczył Stanisław Kubielas. – Nieco mniej dużych eksporterów niż w zeszłym roku osiąga zysk – dodała Starczewska-Krzysztoszek.
Generalnie jednak zdaniem Kubielasa polskie firmy – jak dotąd, czyli rok po załamaniu w USA – radzą sobie dobrze. Jednak Lewiatan obawia się zachowania związków zawodowych: – Wciąż przeciwstawiają one pracodawców pracownikom – uważa Lech Pilawski. Według niego niebezpieczne jest zwłaszcza tłumaczenie pracownikom, że pożyteczne jest przeznaczanie pieniędzy firmy na podwyżki, a niedobre wydawanie ich na inwestycje. – Ścieżka, jaką proponują związki zawodowe, czyli wzrost płac wyprzedzający wzrost wydajności pracy, prowadzi do obniżenia konkurencyjności przedsiębiorstw, wzrostu inflacji i w efekcie do katastrofy gospodarczej – wyliczał Pilawski.