Od początku roku zbankrutowało lub zawiesiło działalność już 26 linii lotniczych. To więcej niż w fatalnym dla lotnictwa roku 2001, kiedy zbankrutowały m.in. szwajcarski Swissair i belgijska Sabena. Prognozy Międzynarodowego Stowarzyszenia Transportu Lotniczego (IATA) nie są optymistyczne. Ten rok linie lotnicze zakończą stratą w wysokości 5,2 mld dol. Rok przyszły też będzie kiepski – strata wyniesie 4,1 mld dol.
Włoska Alitalia traci po milion euro dziennie. Austrian Airlines, Aer Lingus i SAS zapowiedziały straty na zakończenie roku. Drastyczne obniżenie zysków sygnalizują nawet najsilniejsze i najbogatsze linie: Air France/KLM, Iberia, Cathay Pacific i japońskie ANA i JAL. Prezes British Airways Willie Walsh otwarcie przyznał, że tak trudnej sytuacji na rynku nie pamięta, a w branży pracuje od dawna.
Na coraz gorsze warunki skarży się również Ryanair – lider wśród niskokosztowych linii. Spośród członków Star Alliance tylko Turkish Airlines i niemiecka Lufthansa nie narzekają na gorsze wyniki.
To, w jakiej formie przewoźnicy dotrwają do końca roku, zależy głównie od cen ropy. Na razie tanieje, ale nie do poziomu, który satysfakcjonowałby przewoźników. IATA przewiduje, że cena baryłki ropy w tym roku wyniesie 113 dol., zaś za rok 110 dol.
Prognozy tegorocznych strat Polskich Linii Lotniczych LOT wahają się zależnie od źródła od 150 (spółka) do ponad 200 mln złotych (analitycy). Spółka zlikwidowała już m.in. połączenia z Kaliningradem, Stuttgartem, Hamburgiem i Düsseldorfem, a należący do LOT Centralwings będzie wykonywał wyłącznie loty czarterowe, rezygnując z regularnych połączeń.