Do 31 marca GM i Chrysler muszą zmniejszyć zadłużenie o dwie trzecie, zapłacić połowę składek na fundusz opieki zdrowotnej i ograniczyć płace pracowników tak, aby były porównywalne z tym, co zarabiają zatrudnieni w amerykańskich fabrykach Toyoty, Nissana czy Hondy.
To warunki, jakie postawił rząd amerykański, udzielając GM i Chryslerowi 17,4 mld dolarów wsparcia. Akcjonariusze nie mogą pomóc już bardziej – wartość posiadanych przez nich papierów spadła w tym roku o 87 proc. Ale związki mówią, że nie wyrażą na to zgody. Jeśli rzeczywiście tak by się stało, obydwa koncerny będą zmuszone do oddania pożyczonych przez państwo pieniędzy, chociaż Biały Dom nie upiera się, że wszystkie warunki będą egzekwowane bardzo restrykcyjnie. Jedno jest tylko nie do zmiany: w końcu marca obydwa koncerny muszą udowodnić, że są w stanie funkcjonować.
Na znacznie łagodniejszych warunkach pomaga motoryzacji rząd Kanady, który wczoraj ogłosił pakiet pomocowy dla GM i Chryslera o wartości 4 mld dolarów. Z tej kwoty 3 mld dol. przeznaczone są dla GM, miliard dla Chryslera. Obydwa koncerny mają fabryki w tym kraju, dlatego zwróciły się o pomoc do rządu kanadyjskiego.
W każdej chwili GM i Chrysler mogą skorzystać z dobrodziejstw tzw. Chapter XI, czyli ochrony przed wierzycielami, tyle że konsumenci nie ukrywają, że kupowanie aut od bankrutów ich nie interesuje. Zmniejszenie długu odbędzie się najprawdopodobniej przez zmianę zadłużenia na udziały w koncernach lub negocjacje w sprawie jego redukcji. Wierzycielom znacznie bardziej opłaca się takie rozwiązanie, bo panuje powszechna opinia, że jednak obydwa koncerny, zwłaszcza gdyby ostatecznie doszło do ich połączenia, kiedyś będą dochodowe. Posiadacze obligacji GM już znaleźli kancelarię prawną, która zajmie się negocjowaniem z koncernem.– Taka restrukturyzacja, niewymuszona bankructwem, kiedy zasady postępowania są jasne, jest znacznie trudniejsza do przeprowadzenia – mówi Michael Haber z zajmującej się upadłościami kancelarii prawnej Smith Gambrell & Russel.
Teraz porozumienie wymaga wielkich wyrzeczeń ze strony związków zawodowych, ale nie ma mechanizmu, który by je do tego zmusił. W przypadku bankructwa organizacje pracownicze nie mają wyboru, bo działają pod sądowym nakazem. United Auto Workers zresztą natychmiast po ogłoszeniu pomocy przez Biały Dom ogłosił, że warunki, na jakich została przyznana, są nieuczciwe.