Choć PGNiG brakuje 2,5 mld m sześc. gazu do pełnego pokrycia tegorocznego zapotrzebowania, spółka nie chce kupować go od pośrednika, jakim jest Emfesz. W poniedziałek zarząd PGNiG otrzymał od tej węgierskiej firmy, która należy do grupy ukraińskiego biznesmena Dmitro Firtasza, ofertę sprzedaży surowca. – Interesuje nas kontrakt z producentem gazu, a nie z pośrednikiem, bo doświadczenia z firmami pośredniczącymi z ostatnich lat – czy to RosUkrEnergo, czy też EuralTransgaz – nie są dobre – mówi „Rz” prezes PGNiG Michał Szubski.

Być może wpływ na decyzję Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa miał też fakt, że to właśnie Dmytro Firtasz jest jednym z głównych udziałowców spółki RosUkrEnergo, która od początku roku nie jest w stanie wywiązać się z umowy z PGNiG na 2,5 mld m sześc. gazu. Z tego powodu polska firma nie może zacząć napełniać magazynów na sezon zimowy.

Szefowie PGNiG liczą teraz na szybkie sfinalizowanie rozmów o kontrakcie na 2009 r. z rosyjskim Gazpromem. Negocjacje są jednak trudne. – Rosyjski koncern jest naszym podstawowym partnerem, jeśli chodzi o zakup gazu w tym roku, i to z nim wiążemy nadzieje na zawarcie umowy – zapewnia wiceprezes PGNiG Sławomir Hinc.

Formalnie warunki kontraktu z Gazpromem zostały uzgodnione. Eksperci obu firm muszą się jednak spotkać, by je uzupełnić. Być może uda się to zrobić do połowy maja. Szefowie rosyjskiego koncernu, do którego należy połowa akcji RosUkrEnergo, wiele razy zapewniali, że przejmą zobowiązania tego pośrednika. Ale na razie okazuje się, że to tylko deklaracje.

[ramka]2,5 mld zł zapłaci w przybliżeniu PGNiGza dostawy 2,5 mld m sześc. gazu od Gazpromu[/ramka]