Żywność jest nie tylko wizytówką Tajlandii, ale także siłą napędową tamtejszej gospodarki. – Przemysł spożywczy ma olbrzymie znaczenie dla naszej ekonomii. Rolnictwo i przetwórstwo generuje 30 proc. PKB Tajlandii – mówi Vannaporn Ketudat, dyrektor Thai Trade Centre w Warszawie.
Rząd Tajlandii nadal wierzy, że firmy spożywcze, a szczególnie te, które specjalizują się w eksporcie, nie ucierpią z powodu spowolnienia gospodarczego. W 2008 r. ten kraj – 13. eksporter żywności na świecie i jeden z największych globalnych producentów ryżu oraz ananasów i tuńczyka w puszkach – sprzedał za granicę produkty spożywcze za 21 mld dolarów. Stanowiło to ok. 12 proc. przychodów z eksportu. – Spodziewamy się, że w tym roku wartość eksportowanej żywności wzrośnie do 22 mld dol. – mówi Siripol Yodmuangcharoen, stały sekretarz w Ministerstwie Handlu Tajlandii.
Oznak kryzysu nie dało się dostrzec także na tegorocznych targach żywności azjatyckiej Thaifex zorganizowanych po raz szósty w Bangkoku. Tak jak w ubiegłym roku, wzięło w nich udział ok. tysiąca wystawców. Przyjechali z 21 krajów. Najsilniej reprezentowane były jednak firmy z Tajlandii, głównie te nastawione na eksport. – W tym roku targi odwiedziło ok. 10 tysięcy gości związanych z branżą, o 40 proc. więcej niż w 2008 r. W sumie imprezę obejrzało 20 tys. osób – mówi Michael Dreyer, wiceprezes Koelnmesse Azja i Pacyfik, współorganizatora Thaifeksu.
W dniu oficjalnego otwarcia targów media doniosły o potwierdzeniu dwóch przypadków zachorowania w Tajlandii na świńską grypę. Nopporn Vayuchote, wiceprezes Betagro, jednego z największych producentów mięsa wieprzowego w Tajlandii biorącego udział w targach, wieści te przyjął ze spokojem: – Pewne oznaki niepokoju wśród konsumentów można było dostrzec, kiedy pojawiły się informacje o nowym wirusie. Teraz sytuacja wróciła do normy. Konsumenci widzą, że metody kontroli są skuteczne – uważa Vayuchote. Dodaje, że w utrzymaniu stabilnej sytuacji na rynku powinno pomóc także doświadczenie z czasów poprzednich epidemii, np. ptasiej grypy.
Jak przystało na mieszkańców Tajlandii, nazwanej krainą uśmiechów, optymizmu nie tracą także producenci z innych niż mięsna branż. – Nie obawiamy się skutków kryzysu. Ludzie nie przestaną przecież jeść – mówi z przekonaniem Tony O. Buntoon, dyrektor marketingu w spółce Royal Richy Rice, jednego z największych eksporterów ryżu w Tajlandii.
Tony spodziewa się, że w tym roku jego firmie uda się zwiększyć sprzedaż zagraniczną. Aby nadążać za rosnącym popytem na ryż, pod koniec ubiegłego roku uruchomiła drugą fabrykę.