Zgodnie z uchwałą zarządu giełdy z 11 grudnia 2007 roku przedstawiciele organów ścigania, czyli m.in policja, prokuratura i służby specjalne, muszą płacić za informacje uzyskiwane z warszawskiej giełdy. Godzina pracy eksperta z GPW kosztuje 200 zł, podczas gdy biegli z zakresu obrotu papierami wartościowymi powoływani przez policję pobierają zazwyczaj 30 – 40 zł. W przypadku najbardziej doświadczonych ekspertów stawka rośnie do 80 zł. – Zdarza się, że samo pozyskanie danych z giełdy kosztuje tyle samo co opinia biegłego do sprawy – mówi komisarz Janusz Grochulski, wiceszef stołecznego Wydziału Policji do Walki z Przestępczością Gospodarczą.
[wyimek]200 zł kosztuje godzina pracy eksperta z GPW, który przygotowuje dane dla policji[/wyimek]
Zarząd giełdy uważa, że nie ma podstaw do dostarczania danych bez opłat. – Koszty działalności policji ponosi budżet, a nie firmy – tłumaczy „Rz“ Ludwik Sobolewski, prezes warszawskiej giełdy.
Takie podejście dziwi organy ścigania, zwłaszcza teraz w czasie kryzysu, gdy budżety służb są mocno okrojone. – Samej giełdzie powinno zależeć na szybkim wyjaśnianiu wszystkich podejrzeń o oszustwa – argumentuje Grochulski. Innego zdania są przedstawiciele giełdy. – Nie ma żadnego związku między opłatami a sprawnością postępowania przedsądowego – dodaje Ludwik Sobolewski.
Policjanci mogą sami wyciągać dane potrzebne w sprawach o giełdowe przestępstwa z Internetu, ale jak tłumaczą, nie są one wiarygodne dla sądu. Dodają, że nawet gdyby miałoby zabraknąć im środków na rachunki z giełdy, to i tak znajdą sposób na wyciągnięcie od niej potrzebnych informacji. – Możemy wezwać ekspertów z GPW na przesłuchanie w charakterze świadków i wtedy uzyskać od nich potrzebne informacje – twierdzi kom. Grochulski. Wówczas, jak podkreślają śledczy, uzyskiwane informacje nie obciążałyby budżetów organów ścigania. – Ale wtedy wezwani na świadków pracownicy GPW będą wyłączeni z pracy na dwa – trzy dni – dodaje komisarz.