Jeśli amerykański General Motors nie wybierze oferty kanadyjskiej Magny (udział w niej ma także rosyjski Sberbank), Opel może zapomnieć o pomocy publicznej – ostrzegają premierzy Turyngii i Hesji. Kwota 4,5 mld euro, jaką jest gotów wypłacić rząd w Berlinie, nie jest przeznaczona dla RHJ (notowanym na giełdzie brukselskiej holdingu przemysłowym powiązanym z amerykańskim funduszem Ripplewood wyspecjalizowanym w przejęciach).
Na razie Opel otrzymał od Niemców 1,5 mld euro krótkoterminowego kredytu, ale każdy dzień pogarsza sytuację finansową koncernu. Traci on milion euro dziennie.
General Motors nie ukrywa, że oferta funduszu RHJ jest bardziej interesująca, bo nie ma w niej zagrożenia zmiany właściciela patentów GM i Opla. I to GM ostatecznie ma wybrać kupującego.
Wsparcie Berlina i związków dla konsorcjum kanadyjsko-rosyjskiego jest silne. – Niemcy nie mogą być szantażowane i stawiane przed wyborem: RHJ albo bankructwo – tłumaczył w wywiadzie dla „Wirtschatfwoche” Dieter Althaus, premier Hesji. – Pieniądze publiczne są dostępne tylko dla Magny, a nie dla jej konkurenta, który znów naraża Opla na ryzyko – dodał. W ostatni piątek minister spraw zagranicznych Niemiec Frank-Walter Steinmeier spotkał się z prezesem GM Fritzem Hendersonem. Po spotkaniu powiedział dziennikarzom: – Gwarancje państwa będą dostępne jedynie dla inwestora, który nie zamierza pozbyć się Opla i jest w stanie zagwarantować miejsca pracy.
Niemieccy politycy mają nadzieję, że kanclerz Angela Merkel jest w stanie wywrzeć presję na prezydenta USA Baracka Obamę, aby GM zagwarantował miejsca pracy w Oplu.