Na koniec pierwszego półrocza szpitale i przychodnie miały ponad 9,65 mld zł długów. To o 26 mln zł (0,3 proc.) więcej niż rok temu i jedna piąta pieniędzy, jakie w 2009 r. Narodowy Fundusz Zdrowia wyda na świadczenia medyczne dla ubezpieczonych.
Przez ostatni rok poprawiła się jakość zobowiązań placówek. W długach służby zdrowia 2,3 mld zł to kredyty, których termin płatności już minął. W ciągu roku wysokość zobowiązań wymagalnych zmniejszyła się o 300 mln zł. Tak wynika z najnowszych danych Ministerstwa Zdrowia. – Szpitale od lat są oddłużane przez państwo, a potem zadłużają się powoli do wysokości 10 mld zł – mówi Marcin Tomalak, ekspert Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. Dodaje, że dopóki właściciele szpitali, głównie samorządy, rzeczywiście nie będą zdeterminowani do restrukturyzacji długów służby zdrowia, te wciąż będą rosły.
Według niego za ciągłe „rolowanie” długów w szpitalach nie odpowiadają jedynie niskie nakłady na służbę zdrowia: – Potrzebna jest zmiana stylu zarządzania, w tym niestety zmniejszenie zatrudnienia.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że w niektórych szpitalach 80 – 90 proc. wszystkich pieniędzy, jakie placówka dostaje na świadczenia medyczne, przeznaczane jest na wynagrodzenia dla personelu.
W terminie długów nie płaciło 445 z 613 szpitali. Długi wymagalne ma 82 proc. tych placówek, dla których organem założycielskim jest powiat, i 77 proc. szpitali miejskich. Z danych resortu wynika, że najwięcej zaległości to niezapłacone rachunki za leki i materiały potrzebne w szpitalach – to ponad 1,2 mld.