Taka reakcja nie dziwi. Kierowana przez Wahlborga firma kupiła w ubiegłym roku podczas emisji publicznej 18,7 proc. akcji energetycznej grupy Enea, płacąc za nie 1,66 mld zł. Dzięki temu Vattenfall miał miejsce w radzie nadzorczej polskiej spółki. Do wczoraj.
W trakcie czwartkowego NWZA Enei Skarb Państwa doprowadził do odwołania Marcina Bruszewskiego, przedstawiciela Vattenfalla w razie nadzorczej spółki. Na jego miejsce powołał swojego reprezentanta Michała Kowalewskiego. – Nie widzę powodów, by odwoływać naszego przedstawiciela z rady Enei. Pełnił funkcję dobrze, działa na rzecz firmy i broni interesów mniejszościowych akcjonariuszy – stwierdził Torbjörn Wahlborg.
Czym resort skarbu uzasadniło taką decyzję? – Jesteśmy obecnie w najważniejszym dla prywatyzacji Enei momencie. Doszliśmy do wniosku, że należy stworzyć jak najlepsze warunki dla przeprowadzenia tego procesu w sposób transparentny. Do tego potrzebne są równe szanse dla wszystkich inwestorów zainteresowanych kupnem akcji – powiedział w rozmowie z nami Jan Bury, wiceminister skarbu zajmujący się spółkami z sektora elektroenergetycznego.
Ministerstwo chce do końca roku sprzedać 67,05 proc. akcji grupy. Wyłączność na negocjacje w tej sprawie uzyskał niemiecki RWE, który kończy badanie due-diligence w Enei. Kiedy MSP zaprosiło w sierpniu inwestorów do negocjacji w sprawie sprzedaży kontroli nad spółką, rynek oczekiwał, że Vattenfall również przystąpi do walki. Jednak wbrew tym przewidywaniom szwedzki koncern nie zgłosił się do resortu po memorandum informacyjne. Vattenfall wyjaśniał wtedy, że dano inwestorom za mało czasu na zgromadzenie dokumentów.
Czy kroki SP wykluczają dalsze zainteresowanie Vattenfalla kupnem akcji Enei? – Nie podjęliśmy decyzji w tej sprawie. Wiele razy mówiłem, że bardzo interesujemy się polskim rynkiem, a Enea jest dla nas ważną firmą – odpowiedział szef Vattenfalla na Polskę.