– Duże instytucje nie traktują Enei jako opcji inwestycyjnej, ponieważ spółka nie jest członkiem WIG. Sytuacji nie zmienia nawet to, że akcje Enei na GPW są silnie niedowartościowane – mówi Paweł Puchalski, analityk DM BZ WBK. – Zainteresowanie dotychczas ograniczał bardzo mały free float i relatywnie małe obroty, dlatego zwiększenie liczby akcji w wolnym obrocie może być słusznym krokiem – dodaje. Puchalski zaznacza, że sprzedaż małego pakietu inwestorom instytucjonalnym będzie miała tym większy sens, im szybciej zostanie dokonana. – Zwiększenie liczby akcji w wolnym obrocie bezapelacyjnie powinno więc zwiększyć krąg inwestorów zainteresowanych jej papierami – dodaje Kamil Kliszcz z DI BRE.
MSP chce w 2010 roku sprzedać kontrolny pakiet akcji Enei. Wcześniej bez powodzenia próbowało sprzedać inwestorowi branżowemu 67 proc. akcji spółki. Teraz jest mowa raczej o pakiecie ponad 50 proc. MSP ma więc pozbyć się pozostałych ok. 16 proc. akcji Enei przez giełdę. Przy obecnej wycenie rynkowej, czyli 18,3 zł za walor, pakiet ten jest wart ok 1,3 mld zł.
Fundusze inwestycyjne, które miałyby bardziej się interesować Eneą przy jej większej płynności, podchodzą do tej możliwości bez większego entuzjazmu. – Być może krok resortu zmieni nieco sytuację, ale tylko trochę. Uważam, że zarządzający funduszami będą konstruowali portfele tak, aby przygotować je na oczekiwane przez rynek przyszłoroczne zwyżki. A Enea, jako spółka defensywna, w skład takich portfeli wchodzić nie będzie – uważa Paweł Homiński, zarządzający z Noble Funds TFI. Zdaniem innego proszącego o anonimowość zarządzającego ma to po prostu szybciej zwiększyć wpływy z prywatyzacji.